-Krzysiek, jak odwieziecie Olę, to wracajcie na bazę. Mam do ciebie interes, ale to nie jest rozmowa ani na szczekaczkę, ani na telefon- powiedział Jacek.
-No dobra, ale dlaczego?- Krzysiek próbował coś wyciągnąć od kolegi, ale on nic nie chciał odpowiedzieć. Nie zostało im nic innego, jak zawieźć Olę i pojechać na komendę. Gdy już Ola była z Dominiką i Anią, Monika i Krzysiek pojechali na komisariat. Oboje udali się od razu do dyżurnego. Gdy tylko weszli, mina im zrzedła. U Jacka była kobieta, którą Krzysiek rano spławił.
-To jest starszy posterunkowy Krzysztof Zapała- powiedział niczego nieświadomy Jacek.
-Więc to jednak ty- kobieta podeszła do policjanta i mu się uważnie przyjrzała. Krzysiek myślał, że zapadnie się pod ziemię. Miał nadzieję, że to się nie wyda, a przez nieświadomość Jacka prawda wyszła na jaw.
-Jacek, chodź na chwilę- powiedziała Monika. Chciała zostawić Krzyśka samego z kobietą, która twierdziła, że jest jego matką.
-Synku, dlaczego mnie okłamałeś przed komendą?- zaczęła Krystyna.
-A dziwisz mi się? To przez ciebie razem z Nikolą trafiliśmy do domu dziecka, tylko, że ona po dwóch tygodniach znalazła rodzinę, a ja? Ja dwanaście lat byłem w domu dziecka, a ty ani razu do mnie nie przyszłaś. I co? Myślałaś, że jak przyjdziesz do mnie pod pracę, to może scen nie będę robił? Myliłaś się.
-Ale to nie tak- mama Krzyśka chciała się mu wytłumaczyć, ale on jej nie dał.
-A jak? Ty tylko chlałaś po śmierci ojca, nie interesowałaś się w ogóle nami. Może to i było z dwadzieścia lat temu, ale takie wspomnienia siedzą w głowie. Teraz też jesteś pijana? Prawda? I co? Może przyszłaś prosić o kasę na wódkę?- Krzysiek nie krył swojego żalu do matki, tylko mówił to co myślał.
-Nie, nie przyszłam cię o nic prosić. Ja tylko chciałam, żeby moje dzieci były przy mnie w ostatnich dniach mojego życia, ale jak nie masz ochoty, to nie- smutna kobieta wyszła z pokoju dyżurnego, a do Krzyśka dopiero teraz zaczęły docierać słowa "ostatnich dniach mojego życia". Nie wiedział co jego mama chciała przez to powiedzieć, ale te słowa podziałały na niego, jak lodowaty prysznic. Naskoczył na swoją matkę, nie znając powodu tej wizyty, a teraz było mu głupio i zrozumiał, że zranił kobietę, która dała mu życie. Postanowił za nią pójść i porozmawiać na spokojnie. Nie chciał tak tego zostawić. Wybiegł przed komendę i zaczął się za nią rozglądać. W końcu ją dostrzegł. Siedziała na jednej z ławek i piła wódkę. Krzysiek do niej podszedł.
-Daj to- zwrócił się do niej. Krystyna się posłuchała syna. Posterunkowy wylał zawartość na trawnik, a butelkę wrzucił do śmietnika.
-Mamo, możesz mi powiedzieć o co ci chodziło? Co ty mówiłaś o ostatnich dniach życia?
-Bo ja jestem śmiertelnie chora- powiedziała i się rozpłakała. Krzyśkowi co raz bardziej się robiło głupio, że tak na nią naskoczył. Nie wiedział, że to dlatego chciała nawiązać kontakt.
-Synu, ja mam raka. Lekarze nie dają mi żadnych szans.
Krzysiek przytulił swoją mamę. Teraz to już kompletnie czuł się jak drań.
-Mamo, przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem.
-Wcale się nie dziwię. Spodziewałam się tego, dlatego nie mam ci tego za złe. Wiem, że cię skrzywdziłam. Czy mi to wybaczysz?- powiedziała ze łzami w oczach.
-Jakim byłbym synem, gdybym ci tego nie wybaczył? No jasne, że tak. Chodź, zawieziemy cię do Nikoli- powiedział i poszli w stronę radiowozu.
-Monika, chodź na dół- Krzysiek wezwał koleżankę przez radio.
Monika po chwili była już w radiowozie. Zawieźli Krystynę do Nikoli, ale nikogo nie było.
-To co robimy Krzysiek?- zapytała Monika.
-Może do mnie pojedziemy?- zaproponował Krzysiek.
-No a Dorota?- Monika zwróciła mu uwagę na ten szczegół, który był przeszkodą.
-Zapomniałem o niej. Trudno, będzie musiała się z tym pogodzić, bo nie ma innego wyjścia- stwierdził zrezygnowany Krzysiek.
Monika ruszyła w stronę osiedla, gdzie mieszkał posterunkowy. Po 15 minutach byli na miejscu.
Krzysiek otworzył drzwi swojej mamie i pomógł jej wysiąść. Weszli do klatki u udali się pod jego mieszkanie. Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. W mieszkaniu była tylko Dorota.
-Krzysiek? Co ty tu robisz?- zapytała zdziwiona widokiem jeszcze swojego męża.
-Przywiozłem swoją matkę. Mam prośbę, bądź dla niej miła. Ona jest w ciężkiej sytuacji. Chciałem, żeby pobyła u Nikoli, ale nikogo nie było. Możesz to dla mnie zrobić.
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Ja, Julia jeszcze twoja matka, od której śmierdzi alkoholem- zaczęła lamentować.
-Ja wiem, to skomplikowane. Jak wrócę do domu to pogadamy. Julia wie o wszystkim, bo już z nią rozmawiałem. Mojej mamie tłumaczyłem z grubsza całą sytuację. Proszę o jedno. Bądź dla niej tylko miła.
-No dobra, tyle mogę zrobić dla ciebie.
-Dziękuję, ja wracam do pracy. Na razie.
-Na razie- Dorota zamknęła drzwi za Krzyśkiem i poszła do kuchni zrobić coś do picia.
Krzysiek wrócił na patrol. Monika od razu zapytała się kolegi jak mu poszła rozmowa z prawie byłą żoną. On jej opowiedział o przebiegu rozmowy. Gdy skończyli rozmawiać, wywołał ich dyżurny. Kazał im jechać do kancelarii prawnej Julii. Monika włączyła błyski i szybko się tam udali. Gdy dotarli na miejsce karetka odjeżdżała spod kancelarii. Krzysiek jak to zobaczył, zaczął się denerwować i nie był w stanie nic zrobić, dlatego Monika poszła porozmawiać z sekretarką swojej przyjaciółki. Wróciła do radiowozu z jakąś karteczką. Poprosiła dyżurnego, żeby wysłał patrol na adres jednego z klientów mecenas Tokarczyk i powiadomiła go, że jadą do szpitala.
Krzysiek wpadł do budynku, a Monika zaraz za nim. Dowiedzieli się, gdzie jest Julia. Poszli oboje do niej. Kobieta siedziała na łóżku szpitalnym i miała łzy w oczach. Krzysiek postanowił, że wejdzie do niej sam.
-Skarbie, co jest grane? Czemu płaczesz?- zapytał przytulając ją.
-Krzysiek, zrobili mi badania i wyszło, że ja mam...
Co wyszło w badaniach jak myślicie? Czy to coś poważnego? No i jak myślicie, czy relacje Krzyśka i jego matki się ułożą?
Wiem, że dużo się dzieje w tym rozdziale, ale miałam wenę.
Rewelacyjne opowiadanie... Nie mam pojęcia co Julia może mieć... Krzysiek ułoży sobie relacje z mamą na pewno. Życzę ci dalszej weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zuza.. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOpowiadaniE REWELACYJNE, SUPER.
OdpowiedzUsuńMyślę , że relacje Krzyśka i jego mamy się ułożą może nie będę wspaniałe , ale myślę że dobre.
Nie mam pojęcia na co mogła zachorować Julia .
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg opowiadania
Zapraszam na mojego bloga
patrol 006 i 005 - opowiadania blogspot. com
Zapraszam serdecznie
Zapraszam również pozostałych czytelników , którzy czytają te dwa blogi , aby przeczytali . mój.
Patrol 006 i 005 - opowiadania blogspot.com
Zapraszam serdecznie
Komentujcie
Zapraszam serdecznie
Życzę weny
Pozdrawiam
Bartek
Skoro Julia płacze to na pewno coś poważnego ona raczej nie jest osobą która płacze z byle powodu.
OdpowiedzUsuńKrzysiek na 300% ułoży sobie relacje z matką.
Opowiadanie super. Zapraszam Do siebie http://policjantki-i-policjanci.blog.pl/
Pozdrawiam i życzę weny.
Olivka.
Może to rak?
UsuńOlivka