niedziela, 26 lipca 2015

13. Praca mimo wolnego dnia

-Halo, Kownacka, jesteście tam?- zapytał komendant, bo Monika nic nie odpowiadała.
-Tak, jestem- zeszła w końcu na ziemię- Ale to my mamy jechać na komendę i się przebrać, czy jak?
-Możecie jechać tak ubrani jak jesteście od razu na miejsce, tylko żebyście mieli rękawiczki i jakiś notes, no i legitymację 
-No, ale panie komendancie, to jest robota kryminalnych- Monika jak zwykle się wkurzała, że wszystkie obowiązki spadają na nich.
-Monika, ja o tym wiem, ale chcę, abyście wy tam pojechali. Na prawdę nie chcę nikomu innemu tego powierzać, a wam ufam. Mogę na was liczyć?
-No dobrze panie komendancie, wezmę Krzyśka i tam pojedziemy- Monika się zgodziła.
-Dziękuję wam- powiedział Wysocki i się rozłączył. Monika poszła do salonu i poprosiła Krzyśka na rozmowę. Gdy porozmawiali na ten temat, przeprosili Julię i Artura i pojechali do domu Emilii.
***
Całą drogę jechali w milczeniu. Każdemu chodziły myśli po głowie, dlaczego Emilia to zrobiła. Gdy dotarli na miejsce, przed blokiem czekała na nich roztrzęsiona siostra Emilii.
-Sierżant sztabowa Monika Kownacka, starszy posterunkowy Krzysztof- przedstawili się i okazali jej swoje legitymacje ze względu na to, że nie byli w mundurach.
-Dzień dobry, dziękuję, że tak szybko przyjechaliście. Nazywam się Dominika Drawska- przedstawiła się i pokazała policjantom, gdzie mają iść- Umówiłyśmy się dzisiaj z siostrą, że zrobimy sobie babski wieczór. Gdy przyszłam, nie otwierała. Myślałam, że została dłużej w pracy, więc postanowiłam, że na nią poczekam- tłumaczyła, ale tak szybko, że trudno było ją zrozumieć. Do tego jeszcze płakała.
-Miała pani klucze do mieszkania siostry?- zapytał Krzysiek.
-Tak, otworzyłam i zobaczyłam jak leży na ziemi- Monika widząc stan siostry swojej koleżanki przytuliła ją.
-Spokojnie pani Dominiko, ale czemu pani na pogotowie nie zadzwoniła?- zdziwiła się Monika. Zwykle ludzie w takich przypadkach dzwonią najpierw na pogotowie, a później to lekarze wzywają policję.
-Ja, ja jestem lekarzem sądowym. Nie potrzebowałam karetki- mówiła zapłakana. Gdy weszli do mieszkania Emilii zobaczyli ją, leżącą na podłodze. Była sina, krew już zdążyła zaschnąć.
-Dotykała coś pani?- zapytał Krzysiek.
-Nie było czego. Gdy weszłam do mieszkania to już tak wyglądała. Nie wiem jak długo leżała, ale na pewno ponad 3 godziny. Zastanawia mnie tylko dlaczego ona to zrobiła- usiadła na tapczanie i wytarła łzy. Krzysiek w tym czasie rozglądał się po mieszkaniu Emilki. Gdy wszedł do kuchni, zobaczył dwie koperty. Jedna była podpisana Aleksandra Wysocka, a druga Mikołaj Białach. Wziął obie koperty i zaniósł je Monice. Monika na niego popatrzyła ze zdziwieniem.
-Trzeba będzie im to pokazać- powiedziała.
-Ale dzisiaj?- Krzysiek nie był zadowolony, że tak wspaniały wieczór muszą spędzać pracując.
-A kiedy? Ja idę zadzwonić do Julii, poprosić ją, aby zawiozła Artura i Franka do domu, a ty zadzwoń do Mikołaja, czy jest w domu.
-Ok- powiedział i posłuchał się koleżanki. Gdy skończył rozmawiać zadzwonił jeszcze po odpowiednie osoby, aby zabezpieczyli ciało Emilii. Było im dziwnie się zajmować tą całą sprawą. Krzysiek miał z nią wczoraj pracować, a dziś stoi nad jej ciałem. Ten widok nie był przyjemny, ale musiał go znieść. Dlaczego ona to zrobiła? Odpowiedzi na to pytanie było mnóstwo, ale i tak nie pasowały mu do Emilki. Przecież była z niej taka fajna koleżanka. Zawsze uśmiechnięta, nigdy na nic nie narzekała. Ale co spowodowało, że postanowiła ze sobą skończyć? Przecież to do niej nie podobne. Cały czas o niej myślał.
-Krzysiek- powiedziała Monika, ale on był myślami gdzie indziej- Krzysiek- powtórzyła tym razem głośniej.
-Co jest?
-Słuchałeś mnie, co do ciebie mówiłam?- zapytała zezłoszczona, że będzie musiała drugi raz to samo powtarzać.
-Nie, zamyśliłem się.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć, ale skup się. Pytałam się czy Mikołaj jest w domu?
-Nie, u Oli w szpitalu- odpowiedział.
-Czyli jedziemy do szpitala- Monika poszła zabrać wszystkie rzeczy i najważniejsze listy. Pożegnali się z siostrą swojej koleżanki i udali się na spotkanie z Mikołajem i Olą. Gdy dotarli na miejsce, najpierw poszli zapytać się lekarza, czy mogą porozmawiać z Olą. Lekarz wyraził zgodę i poszli do jej sali. Mikołaj siedział zapatrzony w Olę, a Ola spała. Przywitali się z Mikołajem i obudzili Olę. Ola była zaskoczona widokiem Moniki i Krzyśka, bo była 23.30.
-Cześć, co tu robicie?- przetarła oczy i spojrzała na znajomych.
-Przyszliśmy wam coś pokazać- Krzysiek podał im koperty, które znaleźli w domu Emilii.
-Co to jest?- była zaskoczona.
-To jest od Emilii- powiedziała Monika.
-To się nawet nie pofatygowała, żeby nam powiedzieć osobiście- Ola była złośliwa, ale nie wiedziała jeszcze o najważniejszym.
-Krzysiek znalazł to u niej w mieszkaniu, gdy pojechaliśmy po telefonie twojego ojca- Monika owijała wszystko w bawełnę. Chciała jak najpóźniej powiedzieć o samobójstwie koleżanki.
-Ale po co ojciec Oli kazał wam jechać do mieszkania Emilki- zapytał Mikołaj.
-Bo dyżurny odebrał zawiadomienie od jej siostry, że leży martwa w mieszkaniu- w końcu Monika przełamała lody.
-Ale zabił ją ktoś?- Ola nie wierzyła w to co usłyszała. Mimo, że nie czuła do niej sympatii to i tak nigdy nie życzyła jej śmierci, nawet po tym incydencie w szpitalu.
-Popełniła samobójstwo- powiedział Krzysiek.
-Samobójstwo?!- Mikołaj i Ola zapytali równocześnie.
-Ale dlaczego?- dodała po chwili kobieta.
-Nie wiemy. Może te listy to odpowiedź na to pytanie- zasugerowała Monika. Ola otworzyła pierwsza swój list i go odczytała na głos, mimo tego, że Monika uprzedziła ją, że nie musi im tego czytać. Droga Olu!
Nie będę się rozpisywać. Po prostu chcę Cię przeprosić. Zrobiłam coś strasznego. To ja chciałam, żeby Cię porwano, a potem zabito. Dlaczego? Nie wiem, po prostu przez zazdrość. To jest nie do wybaczenia. Nie mogłabym pracować, wiedząc, że córka komendanta prawie zginęła i to przeze mnie. Prędzej czy później i tak by się to wydało, dlatego wolałam się zabić.
Przepraszam za wszystko
Emilia
Gdy Ola przeczytała list, nie mogła w to uwierzyć. Z resztą jak każdy.
-Więc to Emilii wina- wypowiedziała to na głos, chociaż nie miała takiego zamiaru.
-Jestem ciekaw, co mi miała do powiedzenia- Mikołaj otworzył kopertę z listem, ale on już nie czytał go na głos. List do Mikołaja brzmiał następująco
Drogi Mikołaju
Kochałam się w Tobie, lecz Ty wolałeś inną. Z tego wszystkiego posunęłam się do porwania Oli. Nie chciałam, aby facet, którego kocham był z inną. Nikt mi tego nie wybaczy. Przepraszam za wszystko. Za to, że tak cierpiałeś, gdy Ola została porwana. Nie mogę sobie wybaczyć, że to przeze mnie. Przepraszam jeszcze raz. Bądź z Olą szczęśliwy.
Przepraszam,
Emilia
-Ona mnie kochała- powiedział cicho.
-Ale dlaczego popełniła samobójstwo?- zapytała Ola- Przecież to nie było konieczne- była w szoku.
-Nie wiemy, ale na nas już czas. Jest już po północy, musimy wracać do swoich rodzin. Damy wam znać co i jak.
-Monika, a mogłabyś nas powiadomić, kiedy pogrzeb?- zapytała Ola.
-Jasne, ale pewnie i tak nie będziesz mogła uczestniczyć- słusznie zauważył Krzysiek.
-Wiem, ale chciałabym wiedzieć.
-Przekażemy ci Ola- powiedziała Monika. Krzysiek i Monika pożegnali się ze znajomymi i wyszli z sali.
-Co o tym sądzisz?- zapytał Monikę kolega.
-Nie wiem, jak mogła być na tyle głupia, żeby zlecać porwanie i zabójstwo, ale nie musiała popełniać samobójstwa. Dla mnie to zawsze najgorsze wyjście z sytuacji.
-Załamała się tym wszystkim. Jakoś się jej nie dziwię- dalej komentowali.
-Ale ty też byś popełnił samobójstwo, dlatego że zleciłeś porwanie i zabójstwo?- Monika wsiadła do samochodu.
-No nie- Krzysiek wsiadł do auta. Monika odwiozła Krzyśka do domu i pojechała do siebie.
***
Krzysiek wszedł do mieszkania. Julia spała słodko na kanapie w salonie. Tosiek spał w swoim pokoju. Policjant popatrzył na swoją narzeczoną. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni. Kobieta nawet się nie obudziła. Krzysiek ją nakrył i położył się obok niej. Nagle Julia się przekręciła tak, że leżała twarzą do Krzyśka. Położyła na niego rękę i zapytała cicho
-Już wróciłeś?
-Tak skarbie- odpowiedział szeptem- Śpij kochana- pogłaskał ją po jej pięknych, gęstych, czarnych włosach. Po chwili spali oboje.

No to skończyłam. I jak? Zaskoczeni?
Kolejny rozdział już, albo dopiero za tydzień. Przepraszam, jeśli są jakieś błędy.
Pozdrawiam,
Karola

czwartek, 23 lipca 2015

12. Przeprosiny, odwiedziny, oświadczyny, samobójstwo

Była godzina 9 rano. Julia, Krzysiek i Tosiek jeszcze spali, a Ania całą noc nie zmrużyła oka, bo myślała o tym wczorajszym zajściu pod blokiem. Nie dawało jej to w ogóle spokoju. Zastanawiała się, dlaczego Oskar mógł ją tak oszukać. Gdy podniosła się z łóżka, aby pójść do kuchni się czegoś napić, usłyszała, jak ktoś na klatce gra na gitarze. Wyjrzała przez wizjer, aby zobaczyć co się dzieje. Zobaczyła Oskara, który trzymał w ustach różę i grał romantyczną piosenkę. Otworzyła drzwi i przyglądała mu się długą chwilę. Zaczęły jej płynąć łzy. Wzruszyła się bardzo. Nie sądziła, że Oskar przyjdzie ją przepraszać o 9 rano. Gdy już skończył powiedział
-Aniu, bardzo cię kocham i nigdy bym cię nie oszukał. Natalia to przeszłość- wręczył Ani różę, jednak Ania zwróciła uwagę na to, że powiedział tylko "Natalia to przeszłość", a co z dzieckiem.
-A co z tą córką?- zapytała podejrzliwie.
-Natalia jest zazdrosna o każdą, z którą się spotykam. Popsuła mi już tym kilka związków. Inne dziewczyny nie wybaczały mi, ale mam nadzieję, że ty jesteś inna- Oskar mówił bardzo wiarygodnie.
-No cóż- Ania udawała zastanowienie- Kocham cię najmocniej na świecie- rzuciła mu się w ramiona. Nagle Oskar wyciągnął z marynarki pudełko.
-Zamknij oczy Aniu- poprosił Anię i założył jej zawartość pudełka na szyję- Możesz otworzyć oczy.
-Jakie to śliczne, ale naprawdę nie musiałeś. Dla mnie liczy się to, że przyszedłeś do mnie- powiedziała i pocałowała go, po czym zaciągnęła do pokoju, w którym spała i razem położyli się na jej łóżko.
***
W sypialni Julii i Krzyśka.
-Julka- Krzysiek szturchnął swoją partnerkę, ona jednak się nie obudziła- Julia- powtórzył.
-Co jest?- zapytała zaspanym głosem.
-Nie słyszysz tych śmiechów?
-Jakich śmiechów?- to pytanie podziałało na Julię jak kawa, natychmiast oprzytomniała.
-To chyba z pokoju Anki- powiedział Krzysiek.
-To ja pójdę sprawdzić może- zaproponowała i wygramoliła się z łóżka. Podeszła po cichu do drzwi i delikatnie je uchyliła. To co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Natychmiast się wycofała i wróciła do sypialni.
-No i?- Krzysiek był bardzo ciekawy co się działo.
-Przecież jeszcze wczoraj przez niego ryczała, a dzisiaj się już pieszczą- powiedziała ściszonym głosem, aby ich nikt nie słyszał.
-Mówisz o Ani i Oskarze?
-A o kim mam mówić?- zapytała się, a Krzysiek się uśmiechnął się pod nosem. Julia zauważyła to od razu.
-Krzysiek?- Julia coś czuła, że Krzysiek maczał w tym palce- Gadałeś z Oskarem?
-Co? Nigdy- udawał, że nie ma nic z tym wspólnego.
-Krzysiek, przecież widzę- Julia usiadła na Krzyśku i popatrzyła mu w oczy. Zawsze tak robiła, aby Krzysiek powiedział prawdę.
-Zamieniliśmy kilka słów- przyznał się.
-Ty o wszystkich się tak troszczysz?- powiedziała i przytuliła się do swojego partnera.
-Nie tak bardzo, jak o ciebie Tośka i to maleństwo, które za jakiś czas pojawi się w naszym życiu- pocałował Julię, a ona to odwzajemniła. Nagle do pokoju wszedł Tosiek.
-Ile razy mówiliśmy, żebyś pukał?- Julia szybko zeszła z Krzyśka.
-Głodny jestem- powiedział Tosiek.
-Już idę zrobić śniadanie- Julia zerwała się z łóżka- Co zjesz?
-Naleśniki.
-Ok, a pomożesz mi?
-No jasne- ucieszył się Tosiek
-A ja?
-A co ty? Dla ciebie będzie suchy chleb- zażartowała Julia i poszła z Tośkiem do kuchni. Krzysiek dołączył do nich po chwili. Świetnie bawili się przy szykowaniu śniadania. Krzysiek nie pamiętał, żeby jego ranek wyglądał podobnie, kiedy był z Dorotą. Julia była zupełnie inna. Umiała się bawić. Widać było, że Tosiek jest również szczęśliwy.
***
Pokój Ani
-Wiesz co Oskar? Cieszę się, że Cię poznałam- Ania patrzyła się głęboko w jego niebieskie oczy. Były takie śliczne, w końcu to jej ulubiony kolor.
-Aniu, jak tylko cię ujrzałem, to wiedziałem, że będziemy razem szczęśliwi- Oskar wpatrywał się z kolei w jej pięknę brązowe oczy. Smerał ją po policzku jej delikatnymi jak jedwab, brązowymi włosami- Mam dla ciebie propozycję.
-Jaką?
-Zamieszkajmy razem. Ty szukasz mieszkania, a mi samemu smutno jest mieszkać- powiedział, patrząc cały czas w jej oczy i bawiąc się jej jedwabnymi włosami.
-Na prawdę?- Ania nie wierzyła w to co słyszy- Ależ z miłą chęcią- Ania pocałowała namiętnie Oskara.
-Gołąbeczki, idziecie na naleśniki?- zawołała Julia, przerywając im tą chwilę.
-Idziemy?- zapytała Ania.
-Tak, ale nie na naleśniki- powiedział romantycznym głosem- Spakuj swoje rzeczy i jedziemy do mnie- zarządził.
-Ale, że już?- Ania była wtedy bardzo szczęśliwa.
-A na co czekać?- Oskar znowu pocałował swoją dziewczynę.
-To może najpierw powiemy mojej siostrze i Krzyśkowi?- Anka szczęśliwa pobiegła do kuchni. Weszła wesolutka, zabrała ostatniego naleśnika Krzyśkowi sprzed nosa i oznajmiła radośnie
-Przeprowadzam się do mojego skarba- nuciła coś pod nosem.
-Ania, jak ci się szybko humor zmienił- zauważyła Julia.
-Tak wiem, podobno jesteśmy zmienne jak sygnalizacja świetlna- Ani nie opuszczał dobry humor.
-No to świetnie, a kiedy ta przeprowadzka?- Krzyśkowi już po mału zaczynało przeszkadzać mieszkanie z siostrą Julii.
-Dzisiaj, zaraz- Ania miała cały czas uśmiech na buzi- Idę się pakować i sayonara- Anka w podskokach jak małe dziecko poszła się pakować. W tej chwili zadzwonił do Krzyśka telefon. Właściwie telefon dzwonił już wcześniej, tylko Krzysiek go dopiero teraz usłyszał. To była Monika, całkiem o niej zapomniał, że mieli jechać do Oli, a potem do jubilera. Poszedł odebrać.
-Monika, całkiem zapomniałem o tym, że mieliśmy jechać do Oli- zaczął Krzysiek.
-Dzwoniłam chyba z pięć razy- Monika była zła na niego, że nie odbierał.
-Miałem telefon w pokoju, a mieliśmy taki wesoły poranek, że o wszystkim zapomniałem.
-Dobra, nie tłumacz się. To kiedy jedziemy?- Monika wróciła szybko do tematu.
-To ja przyjadę po ciebie za pół godziny.
-Dobra, to ja czekam- powiedziała Monika i się rozłączyła.
-Julia, ja wychodzę. Jedziemy z Moniką do Oli- pocałował swoją ukochaną.
-Wracaj jak najszybciej- pożegnała się Julia. Krzysiek wyszedł i poszedł do samochodu.
***
Monika czekała już na Krzyśka pod blokiem. Gdy tylko podjechał wsiadła do auta i udali się w stronę szpitala. Po drodze wstąpili na komendę, na prośbę Wysockiego. Na miejscu byli po 30 minutach. Zapakowali obok radiowozu Mikołaja, w którym siedziała Emilka. Uśmiechnęli się do niej na przywitanie i poszli do budynku. Już chcieli wejść do sali, ale zauważyli, że Mikołaj i Ola najwyraźniej się kłócą. Postanowili poczekać. Mikołaj wyszedł zdenerwowany z sali, nawet nie przywitał się ze znajomymi. Monika popatrzyła na Krzyśka ze zdziwieniem. Monika postanowiła wejść do sali Oli, a Krzysiek pobiegł za Mikołajem.
***
Przed szpitalem
-Mikołaj, zaczekaj!- krzyknął.
-Czego?- odburknął.
-Co się stało, pokłóciliście się?- zapytał przejęty.
-Nie twój interes- wsiadł wściekły do auta i trzasnął drzwiami. Odjechał spod szpitala z piskiem opon.
***
W tym samym czasie u Oli
-Cześć Ola, jak się czujesz?- weszła Monika i postawiła na szafce torbę, po którą pojechali na komendę.
-Nie najlepiej, ale daję radę- powiedziała, wycierając łzę.
-Jak ręką?- zapytała Monika.
-Prawie w ogóle jej nie czuję. Nawet nie mogę jej zacisnąć- odpowiedziała przygnębiona, ocierając łzę sprawną ręką.
-Ty płaczesz?- Monika udawała, że nie widziała całego zajścia, a dopiero jak Ola nic by nie powiedziała miała ją dopiero zapytać, ale to nie było konieczne.
-Pokłóciłam się z Mikołajem- przyznała.
-O co?- Monika dopytywała.
-Prosiłam tego idiotę- Idiotę? Naprawdę musiał ją wkurzyć pomyślała Monika- żeby nie przyjeżdżał tutaj z tą, tą- brakowało jej słów- no wiesz o kogo mi chodzi- Oli nawet imię nie przechodziło przez gardło.
-Chodzi ci o Emilię?- Monika się domyśliła, bo widziała ją w radiowozie przed szpitalem.
-A o kogo? Ja już nie mam do niej siły. Na każdym kroku musi mi pokazać, że ona jest lepsza- mówiła Ola, ale po chwili się rozpłakała. Monika przytuliła roztrzęsioną koleżankę.
-Spokojnie, Ola nie płacz- Monika otarła jej łzy. Wyglądała, jak jej starsza siostra.
Do Moniki dołączył Krzysiek. Monika pokazała mu, żeby się nie pytał co jej jest. Posiedzieli chwilę u Oli, pocieszyli ją i się zebrali. Ola trochę się rozpromieniła po ich wizycie. O 14 się zebrali, pożegnali się z koleżanką i udali się do auta.
-A po co chciałeś jechać do jubilera?- Monika była bardzo ciekawa. Na ogół faceci nie lubią takich miejsc.
-Chcę się oświadczyć Julii- powiedział Krzysiek i zaczął śpiewać piosenkę, która akurat leciała w radiu.
-Na prawdę?- Monika była mile zaskoczona- A po co ci ja?
-Potrzebuję pomocy przy wyborze pierścionka, no i miałbym jeszcze jedną prośbę- powiedział- Czy mogłabyś Julkę na zakupy wyciągnąć? Chciałbym przyrządzić kolację?- poprosił- No i oczywiście zapraszam was na kolację- dodał po chwili.
-Dziękuję, na pewno wpadniemy, przyda mi się dzisiaj chwila wytchnienia- powiedziała Monika, biorąc głęboki oddech. Za nim dojechali, Krzysiek wstąpił do banku po pieniądzę. Następnie udali się już do jubilera. Znalazł miejsce na parkingu i wyszli z auta. Od progu przywitała ich uśmiechnięta sprzedawczyni
-Dzień dobry, czego państwo szukają?
-Pierścionka- Krzysiek podszedł do sprzedawczyni.
-Czyżby rocznica ślubu?- pani była bardzo miła, ale nie trafiła w sedno.
-My nie jesteśmy małżeństwem- Krzysiek się zmieszał.
-Czyli zaręczynowy?- domyśliła się, ale nie wiedziała, że to nie dla Moniki.
-Tak- potwierdził.
-Rzadko widzę, żeby pary przychodziły razem
-Ja tylko mam mu doradzić, jestem tylko jego koleżanką- Monika się zarumieniła.
-A to przepraszam- sprzedawczyni było trochę głupio. Pokazała im pierścionki. Krzysiek miał dylemat, Monika też miała problem, żeby mu pomóc. W końcu wybrali śliczny złoty pierścionek, z pięknym diamentowym oczkiem. Gdy już Krzysiek zapłacił za niego, poszli do samochodu, odwiózł Monikę do mieszkania i pojechał do siebie. Zaraz po nim pod ich blok podjechała Monika. Poczekała aż Krzysiek wejdzie do mieszkania, żeby nie wyglądało to podejrzanie. Po chwili wyszła z auta i poszła po Julię. Julia po chwili była gotowa. Monika zaproponowała, że na czas ich zakupów zawiezie Tośka do swojego syna. Krzysiek się ucieszył, nie sądził, że Monika na to wpadnie. Był jej wdzięczny. Gdy tylko opuścili mieszkanie Krzyśka, mężczyzna wziął się za kolację. Przygotował dwie sałatki i lasagne. Akurat, gdy skończył do mieszkania weszli Julia z Tośkiem i Kownackimi.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałeś, że ich zaprosiłeś?- zapytała nieco zła na niego.
-Wybacz, to miała być niespodzianka- pocałował ukochaną.
-Wybaczam, takie zapachy się roznoszą- Julia chciała zajrzeć do kuchni, ale Krzysiek stanął tak, żeby Julia nie zobaczyła co przygotował na kolację.
-Siadajcie do stołu- pokazał na salon, gdzie wszystko było przygotowane.
Gdy skończyli jeść, Krzysiek przyniósł deser. W jednym pucharku była ukryta niespodzianka. Kiedy Julia miała już miała wsadzić łyżeczkę do buzi, zobaczyła, że coś na niej jest. Wzięła go i spojrzała na niego ze łzami wzruszenia w oczach. Zapytała nieśmiało
-Krzysiek, ale co to jest?
-Jak to? Pierścionek- Krzysiek patrzył się na Julię.
-Ale chyba...- Julia się zawiesiła, nie mogła uwierzyć w to, co widzi- nie zaręczynowy.
-A właśnie, że tak- Krzysiek wziął pierścionek, wytarł w serwetkę, uklęknął przed Julią- Julio, wyjdziesz za mnie?
Julia postanowiła potrzymać go chwilę w niepewności, ale jak zobaczyła, jakimi oczami na nią patrzył, nie mogła się nie zgodzić.
-Ależ oczywiście- Krzysiek wstał, założył jej pierścionek i pocałowali się namiętnie. Nie patrzyli nawet na to, że dzieciaki są w pokoju. Byli aż tak szczęśliwi. Krzysiek poczuł, że zaczyna nowy rozdział. Gdy już się nacieszyli tą chwilą, postanowili wznieść toast, ale ktoś zadzwonił do Moniki. Był to komendant, więc wolała odebrać telefon. Wyszła do kuchni, aby na spokojnie porozmawiać.
-Kownacka, jesteście we Wrocławiu?- był bardzo zdenerwowany.
-Tak, jestem, ale jestem u Krzyśka na kolacji- powiedziała nie pewnie.
-Piliście coś? Bo potrzebuje dwoje policjantów- Monikę to pytanie zaskoczyło.
-Mieliśmy pić szampana, ale pana telefon przeszkodził. Nie zdążyliśmy wziąć alkoholu do ust, jeśli o to panu chodzi- powiedziała Kownacka.
-To dobrze, weźcie Zapałę i jedźcie nawet tak jak jesteście, tylko żebyście mieli legitymację służbową przy sobie- cały czas był zdenerwowany.
-Ale gdzie?- komendant nie był w stanie mówić o szczegółach, bardzo to Monikę zaintrygowało.
-Na Kruczą 6b/19, siostra sierżant Drawskiej zgłasza, że znalazła ją martwą, z podciętymi żyłami- Monika zamarła.

*złowieszczy śmiech* No to sobie poczekacie, aby wiedzieć co dalej będzie, tym bardziej, że mam jeszcze bloga o Monice i do tego założyłam nowego bloga
Mam pytania do was
1) Jak myślicie, dlaczego Drawska popełniła samobójstwo?
2) Jak na to zareagują jej koledzy z pracy?
Postaram się na środę napisać dalszą część.

sobota, 18 lipca 2015

5000 wyświetleń

No to dzisiaj mam powód do świętowania. Na blogu o Monice 10000 wyświetleń, na blogu o Krzyśku 5000. No cóż nie będę się powtarzać, ale powiem jeszcze raz, dziękuję wszystkim Czytelnikom.
Pozdrawiam,
Karola

Ps. Zapraszam na facebooka: https://m.facebook.com/policjantkipolicjanciblogi

11. "Panie komendancie...", nieporozumienie, plany Krzyśka

-Monika?- powiedział przerażony Krzysiek- Ja mam nadzieję, że to nie było do Oli.
-Skąd mam wiedzieć?- powiedziała Monika.
-Co to za strzał? - zapytał dowódca grupy antyterrorystów.
-Kobieta jest ranna, wezwijcie karetkę i niech ktoś przyjdzie z apteczką- poprosił policjant. Krzysiek chwycił szybko za apteczkę, a Monika natychmiast połączyła się z dyżurnym. Po chwili karetka była na miejscu. Zabrali jak najszybciej Olę do szpitala. Monika z Krzyśkiem pojechali za ratownikami.
***
W karetce
-Zatrzymanie akcji serca- powiedział jeden z ratowników medycznych- Reanimujemy ją- zarządził. Reanimowali ją 20 minut. W końcu udało się przywrócić jej życie. Po 30 minutach byli w szpitalu, gdzie jak najszybciej zabrali ją na salę operacyjną. Po chwili Krzysiek z Moniką dojechali na miejsce. Szybko udali się dowiedzieć co z Olą. Lekarze powiedzieli, że ma silny organizm i powinna przeżyć, co ich uspokoiło. Jednak dodał po chwili, że Ola będzie mogła mieć niedowład ręki, ze względu, że kula uszkodziła kilka nerwów.
-To co? Do kogo najpierw dzwonimy? Mikołaj, czy komendant?- zapytał Krzysiek.
-Najpierw zadzwońmy do Wysockiego- zaproponowała i wyciągnęła telefon z kieszeni- Halo? Panie komendancie, mamy dla pana złą wiadomość.
-Co się tam stało?- zapytał zdenerwowany.
-Chodzi o Olę. Ona jest w szpitalu- powiedziała z trudem Monika.
-Jak mogliście do tego dopuścić Kownacka?- Wysocki się wkurzył na Monikę.
-Ale panie komendancie, mnie i Krzyśka nawet tam nie było- Monika zaczęła się tłumaczyć przed ojcem koleżanki.
-Dobra- inspektor trochę ochłonął- Gdzie jesteście teraz?
-W szpitalu na Wiśniowej- przekazała mu Monika.
-Ja już tam jadę, Białach już wie?- powiedział, wychodząc ze swojego gabinetu.
-Chcieliśmy najpierw panu przekazać.
-Czekajcie tam na mnie i zadzwoncie do Mikołaja- komendant się rozłączył, bo akurat wsiadł do auta.
-To co, do Mikołaja teraz?- zapytała zmartwiona Monika.
-No tak- tym razem Krzysiek postanowił przeprowadzić rozmowę, bo widział, że Monika przejęła się tym wszystkim na tyle, że nie była w stanie rozmawiać z Mikołajem.
-Cześć Mikołaj, z tej strony Krzysiek.
-Cześć. Co ustaliliście?- Mikołaj nie wiedział jeszcze, że już zdążyli namierzyć Olę i ją odbić.
-Właściwie to nie mieliśmy czasu ci powiedzieć, że udało nam się ją namierzyć- zaczął Krzysiek.
-No czemu nie powiedzieliście wcześniej?- Mikołaj nie był zadowolony, że dowiaduje się tak późno.
-Ale jeszcze nie skończyłem- przerwał mu kolega- Ola jest już bezpieczna, tylko wystąpiły pewne komplikacje- dokończył.
-Komplikacje?- wkurzył się, jakby to była jego dziewczyna. Co prawda czuł coś więcej niż przyjaźń do niej, ale się do tego nie przyznawał.
-Ola została postrzelona, ale lekarze mówią, że przeżyje- pominął jednak fakt, że Ola może mieć niedowład.
-Gdzie jesteście?- zapytał zdenerwowany.
-W szpitalu na Wiśniowej- powiedział. Mikołaj się rozłączył. Chwycił szybko kluczyki od samochodu i pobiegł do auta najszybciej jak umiał. Jadąc do szpitala złamał chyba wszystkie przepisy. Był tam po pięciu minutach, gdzie normalnie dojazd zajmuje minimalnie dwadzieścia minut. Szybko znalazł miejsce parkingowe i poszedł do szpitala. Chwilę po nim zjawił się na miejscu również Wysocki.
-Co z Olą?- zapytali jednocześnie Monikę i Krzyśka.
-Spokojnie, operacja się przed chwilą skończyła, zaraz ją przewiozą na salę- Monika próbowała ich uspokoić, była jednak zdziwiona zdenerwowaniem Mikołaja. Przecież to tylko jego koleżanka z pracy. Komendanta rozumiem, ale Mikołaj. Czym on się tak denerwuje? Czyżby coś czuł do niej? Zastanawiała się.
-Czy jest ktoś z rodziny pani Aleksandry?- zapytał lekarz.
-Ja jestem ojcem- powiedział Wojciech.
-Pana zapraszam ze mną- zwrócił się do Wysockiego i zabrał go do swojego gabinetu.
-Proszę usiąść- wskazał na krzesło.
-Może pan przejść do rzeczy?- nie mógł się doczekać, kiedy lekarz powie co z jego córką.
-Ma pan bardzo silną córkę. Ale jest jedna rzecz, o której musi pan wiedzieć. Pana córce grozi niedowład ręki. Kulka, która trafiła ją w rękę, uszkodziła kilka nerwów.
-Niedowład?- przerwał mu inspektor.
-Tak, ale spokojnie. Dzięki rehabilitacji będzie mogła odzyskać sprawność nawet stu procentową- lekarz próbował go uspokoić.
-Która to ręką?- zapytał. Miał nadzieję, że lekarz powie lewa.
-Prawa- Wojciech się zawiódł.
-Mogę zobaczyć się z córką?
-Jasne, zaprowadzę pana- powiedział i wstał od biurka. Gdy wyszli powiedział, że Monika, Mikołaj i Krzysiek również mogą zobaczyć się z koleżanką. Udali się do sali, gdzie leżała Ola. Wysocki podszedł do łóżka, na którym leżała jego córka. Była taka bezbronna i te rurki, które były do niej podłączone. Wysocki uronił łzę.
-Moja Ola- powiedział i pocałował ją w dłoń- Moja, jedyna córeczka- mówił płacząc. Nie mógł sobie wybaczyć, że jego jedyny skarb leżał teraz postrzelony w szpitalu.
-Panie komendancie, Ola jest silna. Na pewno z tego wyjdzie- powiedział Mikołaj, klepiąc komendanta po ramieniu, ale powiedział to nie pewnie.
-Panie komendancie, my z Krzyśkiem pojedziemy na komendę. Chcemy napisać raport- powiedziała przygaszona- A i jeszcze jedno, proszę do mnie zadzwonić, jak Ola się obudzi- poprosiła, wychodząc razem z Krzyśkiem.
***
Na komendzie
-Cześć Monika, jak Ola?- Jacek zapytał się, gdy zobaczył szóstkę jak wchodzi na komendę.
-Jest po operacji- powiedziała Monika.
-Po operacji?- przejął się losem koleżanki, jak każdy.
-Tak, ale mam dosyć na dzisiaj, chcę napisać notatkę i wrócić jak najszybciej do domu, a jeszcze chcę zajrzeć do Oli- Monika była zmęczona tą całą sprawą.
-Jasne, rozumiem. Do zobaczenia. Jak będziesz u Oli, to daj mi znać co i jak- poprosił koleżankę.
-Dobra- Monika weszła do pokoju, gdzie Krzysiek już czekał na nią. Jak najszybciej skończyła notatkę i pojechała do szpitala, a Krzysiek do domu.
***
Przed blokiem Krzyśka
Oskar spotykał się z Anią już od tygodnia. Oboje byli szczęśliwi, gdy tylko spędzali ze sobą czas. Często chodzili ze sobą na spacery, a Oskar zawsze ją odprowadzał do domu. Tym razem było tak samo. Nie wiedzieli jednak, że ktoś za nimi szedł. Gdy już Ania miała wejść do klatki, podeszła do nich jakaś dziewczyna.
-Cześć Oskar- przywitała się- Widzę, że masz nową dziewczynę. A powiedziałeś jej o dziecku?- zapytała.
-O jakim dziecku?- powiedziała oburzona Ania.
-No jak to, jakim? Przecież Oskar ma ze mną córkę- powiedziała pewnie.
-Natalia, co ty wygadujesz?- chłopak był zaskoczony wyznaniem swojej byłej.
-Oskar, to prawda?- krzyknęła i pobiegła z płaczem do mieszkania swojej siostry.
-Ale Ania... -  krzyknął, ale ona tylko trzasnęła drzwiami.
Całe zajście widział Krzysiek, który właśnie podjechał pod dom. Wysiadł szybko z auta i podszedł do brata swojego szwagra.
-Co zrobiłeś Ani?- zapytał ostro.
-Ja nic- zaczął się tłumaczyć- Nawet nie chciała mnie słuchać.
-Tak, chciał jej powiedzieć, jakim jest draniem- Natalia się wtrąciła.
-Spokój- Krzysiek próbował rozładować emocje- Oskar pójdziesz ze mną, aby to wyjaśnić, a panią proszę, aby dała spokój Ani i Oskarowi- był dosyć stanowczy, więc Natalia odpuściła, ale się odgroziła, że jeszcze wróci i rozwali mu związek.
***
W tym samym czasie w mieszkaniu Julii i Krzyśka.
Ania wpadła z płaczem do mieszkania, Julia nie wiedziała za bardzo o co chodzi, dlatego postanowiła z nią na ten temat porozmawiać.
-Ania co się stało?- zapytała troskliwa siostra.
-Ja myślałam... że nie mamy przed sobą...żadnych tajemnic- mówiła łkając.
-Ale co się stało?- próbowała ją nakłonić do mówienia.
-Jak staliśmy przed blokiem- zacinała się cały czas- to przyszła matka jego dziecka.
-Dziecka?- Julię totalnie zaskoczyło to wyznanie.
-Tak- Ania rzuciła się na tapczan i zaczęła płakać. Gdy próbowała pocieszyć siostrę, Krzysiek rozmawiał z Oskarem.
-O co chodziło tej kobiecie i dlaczego Ania tak szybko pobiegła do domu?- zapytał zdenerwowany na niego.
-Tamta kobieta to Natalia, moja była. Ubzdurała sobie, że ma ze mną dziecko, ale nic nas już nie łączy. Nie ma żadnego dziecka- było mu trochę głupio tłumaczyć się przed facetem, którego znał dopiero tydzień, ale nie dziwił się Krzyśkowi, że tak zareagował. Postąpiłby pewnie podobnie, gdyby chodziło o jego siostrę bądź szwagierkę.
-Na pewno?- upewnił się Krzysiek, nie bardzo mu wierzył.
-Na pewno.
-Dobra, daj już dzisiaj Ani spokój, ale jutro chcę cię zobaczyć z kwiatami u nas. Zrozumiałeś? A i ta rozmowa ma pozostać między nami.
-Ok- przytaknął. Nie miał innego wyjścia, jeżeli kocha Anię, to jest w stanie zrobić wszystko, aby mu uwierzyła. Oskar poszedł do swojego domu, a Krzysiek do swojego. Gdy zamknął drzwi, zobaczył swojego syna, który grał na Xbox. Domyślił się, że jego partnerka rozmawia teraz ze swoją siostrą, dlatego też im nie przeszkadzał, tylko poszedł do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Gdy już zjadł, postanowił zadzwonić do Moniki i zapytać się co z Olą. Monika nie odbierała jednak od niego telefonu, więc  postanowił zadzwonić do Mikołaja. Po dwóch sygnałach odezwał się aspirant
-Tak słucham?- zapytał.
-Cześć, jesteś w szpitalu?
-Tak, a co?
-Jest tam może Monika, bo nie mogę się do niej dodzwonić?
-Właśnie przed chwilą wyszła, może prowadzi samochód i nie może rozmawiać- tymi słowami Białach uspokoił Krzyśka.
-Ok, już się bałem, że stało się jej coś- powiedział z ulgą, ale szybko zmienił temat- A co z Olą?
-Już odzyskała przytomność, rozmawia właśnie ze swoim ojcem- mówił ze spokojem.
-A co z ręką?
-No nie najlepiej, porusza nią, ale ma problem. Lekarz mówi, że czeka ją rehabilitacja. Dodał również, że na 90% Ola odzyska stu procentową sprawność.
-No to świetnie- ucieszył się na tą wieść.
-Co świetnie?- Julia akurat weszła do pokoju. Krzysiek pokazał jej ręką, że zaraz jej wszystko wytłumaczy.
-Mikołaj, ja kończę, jutro wpadnę do szpitala- Julia zaczęła się dziwnie przyglądać.
-Ok, a i komendant kazał ci przekazać, że macie z Moniką jutro wolne.
-Dzięki, to do jutra- rozłączył się.
-O co chodzi z tym szpitalem i co takiego świetnego się wydarzyło?- Julia bardzo ciekawa usiadła obok Krzyśka i dała mu całusa na powitanie.
-Jedna z naszych koleżanek Ola została porwana, no i podczas akcji została postrzelona przez bandytę, który był schowany, a antyterroryści go nie zauważyli. A teraz leży w szpitalu- Krzysiek był tym wszystkim zmęczony, chociaż była dopiero 19. Gdy siedzieli i rozmawiali, zadzwoniła do nich Monika.
-Cześć, dzwoniłeś do mnie.
-Cześć, właściwie to już rozmawiałem z Mikołajem, chciałem się zapytać, czy byłaś u Oli- podał powód, dla którego do niej dzwonił.
-Aha, a wiesz, że jutro mamy wolne- Monika była ciekawa, czy Krzysiek już wie.
-Tak, a mam pytanie, co jutro robisz?- Krzysiek miał pewien pomysł.
-Nie wiem, pewnie będę siedziała do południa przed telewizorem, może potem pojadę do Oli- powiedziała- A czemu pytasz? Co ty, randkę mi proponujesz?- zażartowała.
-Nie, tak się pytam. Napiszę ci później sms-a- powiedział.
-No dobra- Monikę zżerała ciekawość. Krzysiek się rozłączył i zaczął pisać sms-a do swojej koleżanki Chciałbym, żebyś pojechała jutro ze mną do jubilera, a potem, żebyś zabrała Julię na zakupy. Wyjaśnię ci wszystko jutro, jak się spotkamy. Po chwili otrzymał odpowiedź OK, nie ma problemu.
-Kotuś, dzisiaj otrzymałam pismo z sądu. Wiadomo, kiedy już będzie rozprawa- powiadomiła go Julia.
-I kiedy?
-Byłam w szoku, ale to już za dwa tygodnie. Szóstego sierpnia. Musimy się przygotować, a no i trzeba pamiętać, aby się nie wydało, że jesteśmy razem. Jeszcze musimy powiedzieć o tym Tośkowi, żeby nie wyskoczył, że będzie miał rodzeństwo, czy że jesteśmy razem. Może mieć to wpływ na wyrok sądu- tłumaczyła mu.
-No rozumiem, wiem o co chodzi. Jak sąd się dowie, że jesteśmy razem, to powie, że jesteśmy w zmowie.
-O tuż to- potem siedzieli chwilę w milczeniu, a potem położyli Tośka spać i sami poszli do sypialni. Julia wtuliła się w Krzyśka, a on odwzajemnił to. Po kilku minutach zasnęli.

wtorek, 14 lipca 2015

10. Powrót do pracy

Tydzień później.
Krzysiek miał dzisiaj pójść po raz pierwszy do pracy od czasu, kiedy jego syn wrócił do Polski. Miał na pierwszą zmianę, więc wstał o 6 rano i zaczął się szykować. Julia z Tośkiem i Anią jeszcze spali. O 6.30 był już gotowy do wyjścia. Pojechał na komendę. Od samego progu zauważył, że wszyscy są jacyś nerwowi. Postanowił, że jak tylko się przebierze, to zapyta się Moniki, o co chodzi. Jak pomyślał, tak zrobił, tylko, że zamiast Moniki zobaczył Emilię w pokoju.
-My dzisiaj razem jeździmy? - zapytał rozczarowany.
-Tak, Monika jeździ z jakimś nowicjuszem- powiedziała Emilka. Krzyśkowi zrobiło się przykro.
-A możesz mi powiedzieć, dlaczego dzisiaj wszyscy tacy nerwowi?- to pytanie dręczyło go, odkąd wszedł na komendę.
-Chodzi o to, że Kobielak tak uderzył jednego zatrzymanego, że zrobił mu się duży krwiak i walczą o jego życie. Więc mamy BSW na karku- opowiedziała mu w skrócie koleżanka- Ale myślę, że powinniśmy iść na odprawę.
-Też tak sądzę- powiedział Krzysiek zaskoczony. Tyle wydarzyło się na tej komendzie podczas jego nieobecności. Monika z nowym partnerem, BSW na karku. Był ciekawy, co jeszcze go zaskoczy. Nie musiał długo czekać na kolejną niespodziankę, bo już na odprawie usłyszał kolejną wieść, która zupełnie go zaskoczyła.
-A więc, jak już wiecie, posterunkowa Wysocka została porwana- komendant prowadził odprawę- A więc przypominam o zwrócenie szczególnej uwagi na każde czarne BMW- wtedy do sali odpraw wpadł zdyszany Mikołaj- Białach co się stało?
-Chodzi o Olę, dostałem nagranie od porywaczy- był bardzo zdenerwowany- proszę to obejrzeć- Mikołaj podał tablet Wysockiemu.
-Zmieniam w takim razie składy patroli, Kownacka jesteś z Zapałą, a Drawska z Kamińskim- Krzysiek odetchnął, że będzie z Moniką- Szóstka, zostaniecie jeszcze chwilę, a reszcie dziękuję- powiedział Wysocki.
-Tak panie komendancie?- Monika chciała wiedzieć o co chodzi.
-Zgrajcie to od Mikołaja i obejrzyjcie dokładnie, spróbujcie ustalić jakieś szczegóły, może uda nam się rozszyfrować, gdzie ją przetrzymują- rozkazał im.
-Tak jest panie komendancie- i poszli, aby zgrać to i obejrzeć na laptopie. Gdy już to zgrali, Mikołaj poszedł do domu, a oni wzięli się za oglądanie nagrania. Kiedy Krzysiek ujrzał otoczenie, od razu skojarzył, gdzie to jest.
-Przecież my byliśmy tam z Olą- krzyknął.
-Wtedy, kiedy pojechaliście na tą akcję, żeby odbić więzione kobiety?- zapytała Monika, aby się upewnić.
-Tak, to jest tam, jak się jedzie na Trzebnicę- powiedział.
-No to zbieramy ekipę i jedziemy- oznajmiła ze spokojem- 00 do 06- Monika wywołała dyżurnego.
-00 zgłaszam się- Jacek odpowiedział na jej wezwanie.
-Jak się jedzie na Trzebnicę, jest tam taka opuszczona fabryka. Potrzebujemy tam oddział AT. Możliwe, że tam jest Ola. Tak wynika z nagrania, które przyniósł nam Mikołaj, tylko niewiadomo czy nadal tam jest. My również jedziemy na miejsce- przekazała Jackowi, idąc pospiesznym krokiem z Krzyśkiem do radiowozu.
-Już wysyłam, jak dojedziecie dajcie znać- powiedział dyżurny.
-Przyjęłam, a i włączam górę- poinformowała go.
-Ok, bez odbioru- powiedział Jacek. Monika pędziła, jakby ją bandyci jacyś gonili. Usłyszała, że oprócz niej ktoś jeszcze jedzie na sygnałach. W lusterku zobaczyła, jak jadą za nimi antyterroryści. Po 15 minutach byli na miejscu. Przed opuszczonym budynkiem stało czarne BMW.
-To chyba to auto- powiedziała Monika, wskazując je- Ola musi gdzieś tu być.
-To, co? Idziemy?- Krzysiek martwił się o koleżankę, po tym jak mu Monika opowiedziała co się stało.
-Idziemy do dowódcy oddziału antyterrorystów- powiedziała Monika i wysiedli z auta.
-Jaki plan?- Krzysiek był ciekawy.
-Po pierwsze: uważamy, żeby nikt was nie zobaczył, bo to mogłoby ich spłoszyć. Po drugie: wasza dwójka nie wchodzi do budynku, dopóki moi policjanci wam nie pozwolą- powiedział nadkomisarz Puławski.
-No dobra- powiedziała posłusznie Kownacka, chociaż korciło ją, żeby wejść do środka.
Antyterroryści zaczęli rozglądać się po budynku. Ujrzeli jednego z porywaczy. Szli za nim ostrożnie. Wasyl, bo tak się nazywał jeden z porywaczy, wszedł do jakiegoś pomieszczenia. Antyterroryści obserwowali ich kilka minut. Zauważyli, jak drugi porywacz zaczyna dobierać się do Oli. Postanowili wkroczyć. Mężczyźni nie próbowali zgrywać cwaniaków przy tych policjantach, bo wiedzieli, że i tak to nie ma sensu. Wiedzieli za to jednak, że ich wspólnik jest schowany. W tym momencie wyskoczył z ukrycia i bez zastanowienia strzelił w stronę Oli. Kolejni antyterroryści aresztowali również i jego.

No cóż, pewnie teraz pojawią się hejty, dlaczego teraz. Dobra, powiem wam, moja strata. Ola przeżyje, ale będą pewne problemy. Tego akurat wam nie zdradzę. Wprowadziłam wątek Oli. Nie wiem, czy to dobry pomysł, a wy jak myślicie?
Pozdrawiam,
Karola

czwartek, 2 lipca 2015

9. Wyjście Krzyśka ze szpitala, krok od tragedii, obiad u siostry Krzyśka

Na wstępie:
Ten rozdział jest pisany specjalnie dla mojej najlepszej przyjaciółki. Zbieżność imion i relacji jest "zupełnie przypadkowa". Pozdro dla Ani.

Krzysiek nie spał już od 6 rano. Julia również nie mogła dłużej spać. Oboje sięgnęli po telefony i wysłali sms-a o takiej samej treści "Wstałeś/aś już? Kocham Cię, szkoda, że nie miałem/am Cię przy sobie dzisiejszej nocy." Gdy odebrali sms-y, postanowili, że do siebie zadzwonią. Krzysiek myślał, że będzie pierwszy, ale jego partnerka go wyprzedziła.
-Cześć kochanie- powiedziała Julia romantycznym głosem.
-Cześć Juleczko, co u was słychać?- zapytał.
-Tosiek jeszcze śpi, a ja już nie mogłam. Brakowało mi ciebie- Julia tęskniła za swoim partnerem.
-Mi ciebie też- powiedział Krzysiek. Czuł się jak zakochany nastolatek.
-Krzysiek, chciałabym się ciebie o coś zapytać- powiedziała nie pewnie, bo nie wiedziała czy powinna, ale skoro Tosiek jeszcze spał, to postanowiła poruszyć temat.
-Pytaj, nie mam przed tobą żadnych tajemnic.
-Wczoraj rozmawiałam z Tośkiem i powiedział mi coś, ale nie skończył mówić- Julia dalej zastanawiała się nadal czy powinna kontynuować, ale już zaczęła i nie chciała przerywać.
-Co takiego ci powiedział?- Krzysztof zastanawiał się, o czym wczoraj rozmawiali.
-Tosiek miał mieć rodzeństwo? Prawda?- zapytała Julia. Z Tośkiem umiała rozmawiać wprost, ale z dorosłym facetem już nie potrafiła. Dziwiła się sama sobie.
-No tak, tylko że niestety Kamil urodził się martwy- minęło półtora roku od tego zdarzenia i Krzysiek zdążył się już z tym pogodzić, ale wciąż ten widok tkwił mu w pamięci.
-Przepraszam, nie wiedziałam- Julii zrobiło się przykro, jak to usłyszała.
-Nie szkodzi. O której po mnie przyjedziecie- Krzysiek szybko zmienił temat.
-A o której mamy przyjechać?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Nikola, jak tylko przyjdzie ma mi uszykować wypis, więc może być o 10- Krzysiek się cieszył, że wychodził dzisiaj.
-Ok, przyjedziemy po ciebie i jeśli będzie ci się chciało to pojedziemy jeszcze na dworzec po Anię- powiedziała tak, bo nie wiedziała czy Krzysiek będzie chciał.
-Nie ma problemu- powiedział Krzysiek. Rozmawiali jeszcze ze sobą z pół godziny, a potem Julia wstała, zrobiła śniadanie i poszła budzić Tośka.
-Wstawaj Tosiek, śniadanie czeka- delikatnie go trąciła.
-Już idę mamo- powiedział przytulony do poduszki. Julia zorientowała się co powiedział Tosiek, ale nic nie powiedziała, tylko poszła do kuchni. Po chwili Tosiek dołączył do niej. Po śniadaniu ubrali się, Julia zrobiła sobie delikatny makijaż i pojechali po Krzyśka. Gdy weszli do sali, była tam już Nikola, która gadała z Krzyśkiem. Podała mu adres i powiedziała, na którą mają przyjść. Julia przypomniała sobie, że Krzysztof miał się zapytać, czy będzie mogła z nimi przyjść Ania.
-Krzysiek, pytałeś się Nikoli- przypomniała mu.
-A właśnie, bo Julii siostra dzisiaj do nas przyjeżdża i czy będzie mogła z nami przyjść? - zapytał.
-No pewnie, nie ma problemu. I tak Kuby brat ma przyjść jeszcze, więc jedna osoba więcej nie robi mi różnicy- powiedziała zadowolona.
-Dzięki ci Nikola- Krzysiek był jej wdzięczny, bo nie miał ochoty na kłótnie z Julią.
-To w takim razie widzimy się o 16, ja już wam nie przeszkadzam. Pa- powiedziała Nikola i zostawiła ich samych.
-To jak, zbieramy się?- powiedział z entuzjazmem Krzysiek.
-No pewnie- Tosiek się ucieszył.
Spakowali rzeczy Krzyśka i poszli do samochodu.
-Zapinajcie pasy i ruszamy na dworzec- powiedziała Julia, sama zapinając pasy. Samochód prowadziła Julia, bo Nikola mu zabroniła na razie prowadzić, ze względu na uraz głowy.
-Jedziemy na dworzec?- zapytał Tosiek.
-Tak, po Anię, moją siostrę- powiedziała Julia, skręcając w małą uliczkę, gdy nagle przed samochód wyskoczył jakiś mężczyzna. Julia ostro hamowała. Wyszła zdenerwowana z samochodu
-Czy pan do reszty zwariował? Przecież mogłam pana przejechać- Julia ochrzaniła faceta.
-U mnie w domu- powiedział zdyszany- tam jest facet- dalej ciężko oddychał- on ma broń i grozi mojej narzeczonej- był wyraźnie przejęty.
-Niech pan się uspokoi, zaraz zadzwonię na policję- powiedział Krzysiek.
-Żadnej policji- powiedział zdenerwowany.
-Nie ma mowy. Muszę zadzwonić na policję- Krzysiek był uparty i zadzwonił do Jacka.
-Jacek? Tu Zapała z interwencyjnego. Przyślij mi antyterrorystów na- rozglądał się, ale nie mógł nigdzie znaleźć nazwy- jaka to jest ulica?
-Chrobrego 24- powiedział mężczyzna.
-Na Chrobrego 24- przekazał Jackowi.
-Ok, wysyłam, ale powiedz co się stało- poprosił Jacek.
-Facet nam wyskoczył na maskę i mówi, że w jego domu ktoś grozi jego narzeczonej. Tylko tyle wiem- powiedział Krzysiek.
-Przyjąłem, już wysyłam patrol wraz z antyterrorystami- powiedział Jacek i się rozłączył.
-Spokojnie proszę pana, antyterroryści już jadą. Poczekamy chwilę z panem- zaproponował- O której ma przyjechać Ania?- zwrócił się do Julii.
-Miała być o 12, ale dzwoniła, że jest jakieś opóźnienie i będzie gdzieś o 12.30, może 13. Możemy poczekać jeśli ci o to chodzi- Julia wiedziała o co Krzysiek chce się zapytać.
-Dziękuję- powiedział mężczyzna.
Po 5 minutach dotarły radiowozy. Zanim skręciły w uliczkę, wszystkie sygnały zostały wyłączone, aby nie spłoszyć mężczyzny. Wyskoczyli z samochodów i wkroczyli do domu. Akcja poszła im szybko i po chwili wyprowadzili zakutego w kajdanki. Wyszła również przerażona narzeczona mężczyzny, który wyskoczył im przed samochód. Rzuciła mu się w ramiona. Potem Julia, Krzysiek i Tosiek pojechali już na dworzec. Akurat kiedy dojechali na miejsce przyjechał pociąg relacji Stargard Szczeciński- Wrocław. Poszli na odpowiedni peron, aby spotkać się z Anią. Powiadomiła ich, w którym wagonie jechała, więc bez problemu ją odnaleźli.
-Julia- ucieszyła się dwudziestosześciolatka na widok swojej siostry.
-Ania- Julia również szczęśliwa, że jej siostra w końcu do niej przyjechała. Ostatni raz widziały się, gdy Julia miała kupować suknię ślubną. Niestety ten przyjazd siostry niemiło wspomina, Ania to samo- jak ja się cieszę, że cię widzę- Julia przytuliła siostrę. Gdy się już sobą nacieszyły Julia przedstawiła Krzyśka i Tośka.
-To jest Krzysiek, z którym spotykam się od jakiegoś czasu, a to jego syn Tosiek- powiedziała Julia.
-Miło mi was poznać, jestem Ania- przywitała się Anna.
-Mi ciebie również- Krzysiek pocałował Anię w dłoń.
-To co jedziemy?- zapytała Julia.
-No pewnie, jestem zmęczona- powiedziała Ania. Wszyscy udali się do samochodu i pojechali do mieszkania. Gdy dotarli na miejsce siostry i Tosiek poszli do mieszkania, a Krzysiek skoczył do sklepu, a potem zabrał  walizki Ani z samochodu.
***
-Fajne mieszkanie- powiedziała Ania.
-Dzięki, ale to i tak wszystko Krzysiek urządzał z Dorotą- powiedziała Julia obojętnie, zwłaszcza drugą część zdania. -Ania, nie masz nic przeciwko, jeśli pójdziemy na obiad do siostry Krzyśka. Oczywiście idziesz z nami- zakomunikowała Julia.
-Nie mam nic przeciwko- powiedziała Ania, była zadowolona, że pozna rodzinę Krzyśka, ale mimo wszystko myślała, że spędzi dzisiejszy dzień z siostrą. Po chwili przyszedł Krzysiek. Wyglądał śmiesznie dźwigając walizki Ani.
-Będziesz spała w tym pokoju- wskazała jej Julia, a Krzysiek wstawił do pokoju walizki. Ania, poszła wziąć prysznic po długiej podróży, Julia poszła zrobić kanapki, bo do obiadu zostały jeszcze dwie godziny, a Krzysiek poszedł porozmawiać z Tośkiem.
-Tosiek, dzisiaj idziemy w gości na obiad- oznajmił Mołdemu.
-A do kogo?- zapytał ciekawski chłopiec.
-Pamiętasz tą panią doktor, która się mną opiekowała?- zapytał Krzysiek.
-Tak- potwierdził.
-To jest to twoja ciocia, a moja siostra- oświadczył Tośkowi ojciec.
-Ty masz siostrę, ale fajnie. Dlaczego wcześniej jej nie poznałem?- Krzysiek obawiał się tego pytania. Zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią.
-Nie było okazji- odpowiedział najprościej.
-A ma synów?
-Tak, Michała. Jest w twoim wieku.
-Super- Tosiek był tak szczęśliwy, że był  szybko gotowy, chociaż zostało im jeszcze trochę czasu. O 15.30 wszyscy wyszli z domu i pojechali do Nikoli. Przyjechali na czas. Gdy już się przywitali i wszyscy się poznali weszli do jadalni, gdzie wszystko było już ustawione. Siostra Julii, gdy zobaczyła brata Kuby Oskara, poczuła motylki w brzuchu. Był to przystojny niebieskooki blondyn. Oskar również zwrócił uwagę na piękną brunetkę o brązowych oczach. Uśmiechnął się do niej i zaproponował, żeby Ania usiadła obok niego. Ania cała się zarumieniła.
-Masz chłopaka?- zapytał Oskar.
-Nie mam szczęścia do chłopaków- powiedziała zauroczona Oskarem.
-To tak, jak ja do dziewczyn- zaśmiał się. Nikola, Kuba, Krzysiek i Julia stali w kuchni i się przyglądali zakochanym gołąbkom.
-No, widzę, że Ani spodobał się twój brat- powiedziała Nikola.
-Nie dziwię się wcale- powiedział, drocząc się z Nikolą.
-Kuba- Nikola go szturchnęła.
-Ty też jesteś śliczna- pocałował swoją żonę.
-Usiądźcie do stołu- Nikola zaczęła odcedzać ziemniaki- Michał, Tosiek, obiad zaraz będzie- zawołała chłopców. Chłopcy wyszli. Nikola nałożyła ziemniaki. Gdy wszyscy już zjedli, Nikola poprosiła, aby chłopcy poszli do pokoju Michała, a dorośli do salonu. Poprosiła  jednak, żeby Krzysiek został i pomógł jej posprzątać po obiedzie, był  to pretekst tylko do rozmowy w cztery oczy. Chciała poruszyć temat, który ją cały czas dręczył, ale nie chciała przy wszystkich.
-Krzysiek, możemy wreszcie na spokojnie porozmawiać?- zapytała stanowczo.
-Chodzi ci o Tośka i Dorotę?- zapytał z obawą.
-A o co innego może mi chodzić? Mów, a nie. Jestem twoją siostrą- Julia wstawiłam wodę na kawę.
-Dorota to moja żona- zaczął opowiadać- długo walczyła, aby pojechać do Anglii, w końcu zrezygnowała. Pewnego dnia wróciłem do domu. Ich nie byli  w domu myślałem, że pojechali na zakupy. Wszedłem do kuchni i zobaczyłam list na stole Nie szukaj mnie, bo i tak nie znajdziesz. Żegnaj, Dorota. Pojcechali do Anglii. Ale dzięki Julii odzyskałem Tośka.
-Dlatego jesteś z Julią?- zapytała podejrzliwie Nikola.
-To nie jest jedyny powód. Julia jest inna niż Dorota. Nie myśli tylko o sobie, pomaga bezinteresownie, ma serce- zaczął rozmyślać Krzysiek.
-A co z Dorotą? - siostra sprowadziła go na ziemię.
-Jest w areszcie, czeka na proces- powiedział.
-W areszcie?! - Nikola nie dowierzała.
-No tak, to przecież było porwanie rodzicielskie- powiedział Krzysiek.
-Ok, rozumiem- powiedziała Nikola. Ciarki ją przeszły, gdy usłyszała jego historię. Nie wyobrażała sobie, że matka była w stanie zrobić coś tak okrutnego- A Tosiek jak to wszystko znosi?
-No wiesz, z początku bardzo to przeżywał, budził się w nocy, ale jest co raz lepiej, chociaż myślę, że może się to jeszcze zmienić. Czeka nas proces sądowy, sędzia ma również i jego przesłuchiwać, a tego obawiam się najbardziej.
-A kiedy rozprawa?- zapytała Nikola.
-W tym tygodniu ma zostać wyznaczony termin, ale z tego co Julia mówiła najprędzej w przyszłym miesiącu- Krzysiek miał jednak nadzieję, że nastąpi to szybciej. Rozmowę przerwał mąż Nikoli Kuba, który wszedł do kuchni.
-A co to za pogawędki? Już do salonu. Ja zaleje kawę, a wy idźcie do gołąbeczków. Widzę, że mój brat podpasował Ani, a Ania jemu- zaśmiał się.
-Ok- powiedziała Nikola i razem z bratem poszli do salonu. Kuba zalał kawę i zaniósł ją również do salonu. Od godziny 16 minęło już 5 godzin. Julia stwierdziła, że muszą już wracać, dlatego zaczęli się zbierać. Tosiek nie chciał wracać do domu. Dobrze bawił się z Michałem. Ania z kolei nie chciała rozstawać się z Oskarem. Oskar wpadł na pomysł, że skoro mieszka nie daleko Krzyśka i Julii niech Krzysiek z Julią i Tośkiem jadą, a on przejdzie się z Anią i odprowadzi ją. Siostrze Julii spodobał się ten pomysł. Zgodziła się od razu. Wszyscy się pożegnali, Ania z Oskarem poszli spacerem w stronę miejsca zamieszkania Krzyśka i Julii, a oni wrócili tak jak przyjechali.
***
Pod blokiem Krzyśka
-Ania, nie znałem nigdy takiej dziewczyny jak ty- powiedział romantycznym głosem.
-A ja takiego faceta- Ania miała znowu motylki w brzuchu, jak wtedy, gdy zobaczyła go pierwszy raz.
-Szkoda, że przyjechałaś na tak krótko i jeszcze mieszkasz aż tak daleko- powiedział smutny Oskar.
-Na razie przyjechałam rozejrzeć się za jakimś mieszkaniem. Chcę się tutaj przeprowadzić, żeby być bliżej Julii. Te kilometry, które nas dzielą. Nie widzimy się długi czas i tylko gadamy przez skype'a- Ania zaczęła już trochę lamentować, ale się opamiętała, bo nie chciała, żeby tak fajny koleś znudził się nią na pierwszym spotkaniu.
-Rozumiem cię doskonale, miałem podobną sytuację. Mieszkałem w Stargardzie, ale brakowało mi brata i przeprowadziłem się do Wrocławia- Ania aż zaniemówiła, gdy usłyszała skąd jest Oskar.
-Poczekaj, poczekaj. Ty jesteś ze Stargardu? Stargardu Szczecińskiego?- zapytała z zaskoczeniem.
-No przecież mówię- był zaskoczony reakcją Ani.
-To zupełnie jak ja- powiedziała.
-Poważnie?- on również był zaskoczony.
-No tak- powiedziała Ania- Mieszkaliśmy w tym samym mieście, a spotykamy się ponad 300km od domu. Czy to nie dziwne?- co raz bardziej Ania się zastanawiała, czy to tylko przypadek, czy przeznaczenie.
-Też się zastanawiam- zaśmiał się.
-O, widzę, że Tosiek poszedł spać. Idę do domu, bo nie mam klucza i nie wejdę. Ale mam jedną prośbę- powiedziała Ania zauroczona Oskarem.
-Słucham- powiedział zapatrzony w brunetkę.
-Dasz mi swój numer  telefonu?- zapytała nieśmiało.
-No pewnie, daj telefon, to ci zapiszę- Ania bez wahania podała mi telefon. Oskar zapisał jej numer. Na koniec podziękowali sobie nawzajem za miły spacer. Oskar nie mógł się oprzeć tak uroczej dziewczynie i dał jej całusa w policzek. Ania czuła, jak się rumieni. Pożegnali się, Oskar poszedł do swojego mieszkania, a Ania do mieszkania faceta jej siostry.
***
Mieszkanie Krzyśka
-I jak tam spacer?- zapytała Julia, otwierając drzwi siostrze.
-Super. Oskar jest taki boski. Po prostu Oski- boski- zaśmiała się.
-Cieszę się, że ci się podoba- Julia była zadowolona, że jej siostra jest zakochana.
-Gra na klarnecie, w piłkę nożną. Poza tym jest sympatyczny, z poczuciem humoru. Ma w sobie to coś. A poza tym on też jest ze Stargardu- opowiadała Julii.
-Co ty mówisz?- Julia była zaskoczona.
-Tak i w dodatku do Wrocławia sprowadziło go to samo co mnie- Ania była podekscytowana. Julia przyglądała się siostrze i czuła, że może coś z tego być.
-Jutro pogadamy o tym Ania, jestem już zmęczona- Julia chciała już iść spać.
-No jasne- mimo wszystko Ania była bardzo szczęśliwa z dzisiejszego wieczoru. Julia sprawdziła jeszcze, czy Tosiek śpi, a potem poszła do sypialni, gdzie czekał na nią Krzysiek, a Julia w tym czasie poszła wziąć prysznic, a potem poszła do pokoju, w którym miała spać. Zasnęła, ale długo nie mogła, bo cały czas myślała o Oskarze.

Przepraszam za opóźnienie. Dzisiaj miało być o Monice, ale miałam dużo spraw w tym tygodniu, ale postaram się, aby następne opowiadania pojawiały się tak jak zwykle.