sobota, 29 sierpnia 2015

16. Awantura, najmniej oczekiwane spotkanie

-Tosiek, idź do swojego pokoju. Dorota, co ty tu robisz?- zapytał Krzysiek, który był zaskoczony widokiem swojej żony.
-Prokurator pozwolił odpowiadać mi z wolnej stopy.
-Ale czemu przyjechałaś akurat tutaj, a nie do swojej mamy?- Krzysiek tego nie mógł zrozumieć.
-Bo chciałam sobie posiedzieć z wami, w końcu nadal jesteśmy rodziną- zaczęła Dorota i chciała przytulić Krzyśka, ale on się odsunął.
-Ty w ogóle znasz znaczenie słowa rodzina?- zadrwiła z niej Julia.
-A ty się nie wtrącaj. Ciekawe co powie sąd na to, że prawniczka spotyka się ze swoim klientem?- zwróciła się do Julii.
-Z tego co wiem, to nie ma znaczenia- powiedziała Julia.
-Tak, no to zobaczymy- Dorota odwróciła się na pięcie i poszła do pokoju gościnnego położyć się spać. Krzysiek z Julią w nie najlepszych humorach postanowili pójść do swojej sypialni i położyć się spać. Wcześniej jednak Krzysiek uśpił syna.
Krzysiek następnego dnia miał do pracy na 8. Wstał wcześniej i zaczął się szykować. Julia również tego dnia musiała zjawić się w pracy, więc wstała razem z Krzyśkiem. Obudzili również Tośka. Mieli go zawieźć do siostry Krzyśka. Kiedy mieli już wychodzić, wstała Dorota.
-A gdzie wy jedziecie?- zapytała, opierając się o ścianę.
-Do pracy, a Tośka zostawimy u mojej siostry- odpowiedział Krzysiek
-A nie może zostać ze mną? Przecież umiem się nim zająć- powiedziała do Krzyśka- Tosiek, zostań ze mną- zwróciła się do syna.
-Ale ja chcę jechać do cioci Nikoli i wujka Kuby- powiedział i schował się za ojca.
-Tosiek jedzie do Nikoli bez żadnego gadania, a teraz pozwól,że wyjdziemy, bo się spóźnimy. Na razie- pożegnał się Krzysiek i wyszli we trójkę.
Dorota siadła na tapczanie i zaczęła rozmyślać jak tu się pozbyć Julii. Włączyła laptopa i zaczęła przeglądać różne strony z takimi informacjami. Później weszła na stronę sklepu internetowego.
W tym samym czasie na komendzie
-Hej Krzysiek- powiedziała zadowolona Monika.
-Cześć- odburknął. Monika od razu zauważyła, że jej partner ma zły humor.
-Stało się coś?- zapytała.
-Daj spokój. Wczoraj po pogrzebie Emilii pojechaliśmy do siostry Julii, a gdy wróciliśmy do domu, nie zgadniesz, kogo w nim zostaliśmy.
-Mamę Doroty?- zgadywała Monika.
-Nie, jej córkę- odpowiedział.
-Dorotę?
-Tak.
-Co ona tam robiła?
-Prokurator pozwolił na to, żeby do czasu procesu była na wolności. Nie wiem, czym to było spowodowane, ale jak tylko dorwę tego prokuratura- Krzysiek miał już dokończyć, ale do biura wszedł Wysocki.
-Monika, Krzysiek. Mam do was prośbę. Pojedziecie po Olę do szpitala, bo Mikołaj niestety nie może.
-Jasne- zgodziła się Monika.
-Dziękuję. Na was zawsze można liczyć.
Komendant wyszedł z biura, a oni zaczęli się zbierać. Wzięli swoje kamizelki, radiostacje oraz pałki i poszli do radiowozu. Kiedy wyszli przed komendę ujrzeli, że jakaś kobieta w średnim wieku, ubrana nie zbyt schludnie kręci się przed budynkiem. Postanowili się jej zapytać co tutaj robi. Podeszli do niej bliżej. Już z daleka było czuć od niej alkohol.
-Przepraszam, pomóc w czymś pani?- zapytała Monika.
-Ja szukam Krzysztofa Zapały- odpowiedziała kobieta.
Monika spojrzała na swojego partnera, a on na nią.
-A można wiedzieć, dlaczego?- Monika widziała, że Krzysiek jest w szoku, dlatego próbowała wyciągnąć od niej jak najwięcej.
-To jest mój syn- Krzysiek nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Monika również była w szoku.
-Przepraszam, ale nie możemy pani pomóc- powiedział i poszedł do radiowozu. Monikę trochę zdziwiło jego zachowanie, ale skoro jego reakcja była taka, a nie inna, to znaczyło, że ma powód.
-Do widzenia- Monika się pożegnała z kobietą i dołączyła do posterunkowego. Postanowiła od razu zapytać o to, dlaczego zareagował w taki sposób i nawet nie chciał z nią rozmawiać.
-Możesz mi powiedzieć, co ty zrobiłeś?
-Nie chcę o tym rozmawiać- odpowiedział oschle.
-Krzysiek, przychodzi pod komendę kobieta, twierdzi, że jest twoją mamą, a tylko, że nie możemy jej pomóc? Nawet porozmawiać z nią nie chciałeś.
-Możemy jechać po Olę do tego szpitala?- Krzysiek zmienił temat. Nie chciał nic mówić. Miał żal do tej kobiety i nie miał ochoty z nią rozmawiać.
Monika tylko spojrzała na niego, a po chwili ruszyła.
Kwadrans później byli pod szpitalem. Monika wysiadła z radiowozu i czekała aż jej partner też opuści radiowóz, ale po jego minie było widać, że nie ma zamiaru się ruszać z auta, dlatego podała mu tylko kluczyki i poszła do koleżanki.
Krzysiek siedział zamyślony. Zastanawiał się, czego ta kobieta może od niego chcieć, że pojawiła się akurat teraz. Jakoś wcześniej się nim nie interesowała.
W tym samym czasie, w szpitalu.
-Cześć Ola- Monika przywitała koleżankę, która siedziała na łóżku- Jak się czujesz?
-Boli mnie tam, gdzie mam szwy, ale da się wytrzymać.
-A ręka? Czujesz coś?- zapytała z troską.
-Nie, zupełnie nic nie czuje. Dobrze, że mam Mikołaja, bo nie wiem, czy sama będę w stanie coś zrobić. Ale chciałabym odzyskać sprawność w ręce, bo nie chce całe życie być uzależniona od kogoś.
-Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, a teraz chodź, bo Krzysiek siedzi sam w aucie i pewnie się nudzi- powiedziała Monika i wzięła torbę Oli. Ola zaszła jeszcze na chwilę do lekarza i umówiła się na wizytę kontrolną. Potem koleżanki poszły do radiowozu.
-Cześć Krzysiek- przywitała się Ola, wsiadając do auta.
-Cześć Ola- na widok koleżanki, Krzyśkowi od razu pojawił się uśmiech na twarzy- Jak się czujesz?
-Zmienisz zestaw pytań, czy mam cię w łeb walnąć? - powiedziała z żartem Ola.
-Dobrze cię widzieć w dobrej formie.
-To co? Gdzie jedziemy?- zapytała Monika, odpalając silnik.
-Zawieź mnie do mieszkania Kamili. Mikołaj pojechał z nią do ośrodka, a dziewczynki są same.
Gdy jechali w stronę mieszkania byłej żony Mikołaja, do Krzyśka zadzwonił telefon. Był to Jacek. Krzysiek zaczął zastanawiać się, czego może chcieć jego kolega. Odebrał.

Powróciła wena, ale za to czasu mniej. No ale skończyłam nareszcie pisać. Jak myślicie co chce Jacek od Krzyśka?

Ps. Opowiadania będę starała się dodawać w weekendy, ale nie zawsze, więc się nie gniewajcie.

czwartek, 27 sierpnia 2015

15. Pogrzeb Emilii. Dorota.

Dwa dni później odbył się pogrzeb koleżanki Krzyśka. Całe szczęście zdążył wyzdrowieć. W pogrzebie Emilii uczestniczyła cała komenda, oprócz Oli, która była w szpitalu. Zapała razem ze swoją partnerką zawieźli Tośka do siostry Julii, Ani i pojechali do kościoła.
W czasie, kiedy odbywał się pogrzeb w mieszkaniu Krzyśka pojawiła się Dorota. Prokurator pozwolił na to, żeby Dorota odpowiadała z wolnej stopy.
Dorota około 12 przyszła do mieszkania. Postawiła torbę w przedpokoju i weszła dalej do mieszkania. Rozejrzała się i zobaczyła damskie rzeczy, które nie należały do niej. Zaczęła przeglądać szafki i znalazła jakieś zdjęcia USG. Dobrze wiedziała co na nim jest. Zaczęła się zastanawiać skąd to się tu wzięło, ale chyba zaczęło docierać do niej, że jej mąż ma nową kobietę. Była tym wszystkim zaskoczona, ale i zrozpaczona. Usiadła i zaczęła płakać. Gdy wchodziła do mieszkania, miała nadzieję, że jeszcze uda się im to wszystko odbudować, a to jedno zdjęcie przekreśliło wszystko. Dorota zastanawiała się, kto może być kochanką Krzyśka. Na zdjęciu jednak zobaczyła, że zdjęcie należy do Julii Tokarczyk. Dorota od razu skojarzyła, że to prawniczka Krzyśka. Postawiła sobie jeden cel- pozbyć się jej na zawsze. Postanowiła, że będzie udawać, że niczego nie wie, a potem im namiesza w życiu. Ogarnęła się i postanowiła, że wszystko odłoży na miejsce tak, żeby się nie zorientowali, że grzebała im w rzeczach. Usiadła na sofie i zaczęła oglądać telewizję.
Krzysiek z Julią po pogrzebie pojechali po Tośka i zawiedzieli się trochę u Ani i Oskara. Gdy zaczęło się robić późno, zaczęli się zbierać. Około 22 byli pod blokiem. Julia z Krzyśkiem przed klatką spotkali swoją sąsiadkę. Zaczęli chwilę gadać. Krzysiek dał synowi klucze, żeby poszedł do domu. Otworzył drzwi i wszedł do mieszkania.
-Nareszcie wróciliście- krzyknęła Dorota z salonu i wyszła nad przedpokój.
-Mama?- powiedział przerażony.
-Tosiek, jak dobrze cię widzieć- powiedziała Dorota.
Tosiek chciał wyjść z mieszkania, ale akurat weszli do niego Julia i Krzysiek w dobrych humorach, ale zaraz potem zniknął im uśmiech z twarzy.

No i jest kontynuacja opowiadań. Dostałam weny i proszę. Jak myślicie, jak będzie wyglądać ich rozmowa?

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Czy miniaturka zawsze musi mieć nieszczęśliwe zakończenie?

Chyba tak

Tosiek już od tygodnia był w Polsce razem z ojcem. Był bardzo szczęśliwy, że jest nareszcie z ojcem. W Anglii przeżył koszmar przez swoją matkę. Płakał codziennie, chciał do ojca, a Dorota próbowała mu wmówić, że Krzysiek już ich nie kocha, ale on jej nie wierzył. Do tego jeszcze ten Alan. Znęcał się i nad Tośkiem i Dorotą. Dorota kierowała też agresję na swojego syna. Całe szczęście Dorota jak i Dablić są już w areszcie i staną przed sądem.

Miesiąc od powrotu Tośka
Dzisiaj miała się odbyć rozprawa w sądzie o pozbawienie Dorotę praw rodzicielskich. Krzysiek od rana był poddenerwowany, chodził jakiś nieobecny. Umówił się ze swoją adwokat, że spotkają się przed budynkiem sądu o 11.30, a była dopiero 8. Obudził Tośka, uszykował mu i sobie śniadanie, uszykowali się i Krzysiek zawiózł syna do Moniki. Jako że Monika miała być świadkiem na rozprawie, chłopcy zostali z mężem Moniki. Po trzech godzinach trudnej rozprawy sąd ogłosił wyrok. Dorota została pozbawiona praw rodzicielskich, Krzysiek dostał rozwód i została skazana na 3 lata więzienia. Alan Dablić dostał dożywocie.
Krzysiek, Monika i Julia wyszli z sali rozpraw zadowoleni. Mężczyzna zaprosił je do siebie na kolację. Obie panie przyjęły zaproszenie.
Po rozprawie Julia pojechała do kancelarii, a Krzysiek z Moniką do niej po Tośka. Po drodze wstąpili do supermarketu. Monika zaoferowała się, że zrobi sałatkę i upiecze ciasto. Krzysiek nawet z nią nie dyskutował. Gdy kupili wszystko co im było potrzebne, pojechali do Moniki. Monika zabrała swoje zakupy i poszli do jej mieszkania. Tosiek z Frankiem się tak świetnie bawili, że Krzysiek pozwolił mu zostać. Pojechał do siebie, aby przygotować kolację. O 19 wszyscy byli u Krzyśka. Monika tak jak obiecała, zrobiła sernik i sałatkę. Wszyscy spędzili wieczór w miłej atmosferze, ale nie mogli zbyt długo siedzieć, bo każdy szedł jutro do pracy. Julia oraz Kownaccy podziękowali za kolację i rozeszli się do swoich domów. Krzysiek ogarnął stół, uszykował Tośka do spania, a potem umył się i sam poszedł spać.
Krzysiek obudził się około 6.30. Szykował się do pracy, bo niestety nie dostał wolnego od komendanta. Jakoś o 7 ktoś zadzwonił do jego drzwi. Krzysiek zaczął się zastanawiać kto to może być. Otworzył drzwi i zobaczył w drzwiach swoją prawniczkę z walizkami, rozmazanym makijażem i podbitym okiem.
-Julia, co ci się stało?
-Mogę u ciebie zamieszkać na kilka dni, dopóki nie znajdę jakiegoś mieszkania?- zapytała.
-No pewnie, ale powiesz mi co się stało?- Krzysiek wziął od Julii walizki i wpuścił ją do środka.
-Jak wczoraj wróciłam od ciebie to mój chłopak się wściekł, ale wyszedł z kolegami na piwo. Wrócił nad ranem pijany i wtedy mi się oberwało. Po tej akcji postanowiłam się wyprowadzić. Gdy wsiadłam do auta doszło do mnie, że nie mam gdzie jechać i postanowiłam do ciebie przyjechać- powiedziała zapłakana.
Krzysiek ją przytulił i pocieszył. Oczywiście pozwolił jej zostać, ale zastanawiał się dlaczego taka fajna kobieta jak ona trafiła na damskiego boksera. Nie wnikał jednak w to. Pokazał Julii gdzie co ma, poprosił ją o opiekę nad Tośkiem, do Moniki zadzwonił, żeby przekazała swojej teściowej, że nie przywiezie Tośka i pojechał do pracy.
Po dosyć intensywnej służbie, Krzysiek wrócił zmęczony do domu. Gdy tylko wszedł do mieszkania, przywitał go zadowolony Tosiek. Julia tylko krzyknęła "Cześć" z kuchni. Zapała wszedł do kuchni i zobaczył swoją znajomą, szykującą kolację.
-Nie musiałaś- powiedział, zaglądając do garnka, za co dostał po łapach.
-Oj tam, to przecież żaden kłopot. Myj ręce, bo zaraz podaję do stołu.
Krzysiek poszedł do łazienki, a Julia nałożyła kolację. Zawołała Tośka, a po chwili wszyscy siedzieli przy stole. Zjedli kolację w miłej atmosferze. Syn posterunkowego opowiedział co robili razem z Julią. Po kolacji Tosiek poszedł bawić się do swojego pokoju, a Julia wyciągnęła wino, które kupiła, jak była z Tośkiem w sklepie. Nalali sobie jedną lampkę, później kolejną. Mieli zamiar wypić całą butelkę, więc Krzysiek najpierw uszykował syna do spania, a później wrócił do Julii. Gdy wrócił do salonu, czekała na niego kolejna lampka wina. Kiedy już byli lekko z Julią wstawieni udali się do jego sypialni. Tam wiadomo co się działo.

Miesiąc później
Julia z Krzyśkiem od tego pamiętnego wieczoru byli ze sobą razem. Julia postanowiła się nie wyprowadzać od Krzysztofa. Było im razem dobrze.

Julia razem z Krzyśkiem szykowali się do pracy, kiedy Julia nagle źle się poczuła. Od dłuższego czasu chodziła skołowana, była nieobecna, ale tego dnia czuła się gorzej niż zwykle. Postanowiła, że zadzwoni do kancelarii i powie, że nie będzie jej dzisiaj w pracy. Krzysiek najchętniej zostałby ze swoją ukochaną, ale służba nie dróżba i trzeba było jechać do pracy. Zadzwonił do Moniki, która tego dnia miała wolne, bo miała jechać z synem do przychodni, żeby po badaniach zajrzała do Julii. Monika się zgodziła.
Gdy Krzysiek był w pracy, Julia tak się źle czuła, że nigdzie nie wychodzili. Zadzwoniła do Moniki z prośbą, żeby do niej przyjechała. Monika obiecała, że jak tylko wyjdą z przychodni pojawi się w mieszkaniu Krzyśka. Jak obiecała, tak się stało. Razem z Frankiem przyjechali do Julii.
Tosiek zaprosił Franka do swojego pokoju, a Julia Monikę do salonu. Przygotowała kawę i zaczęły rozmawiać.
-Julia, ja sobie tak myślę. Może ty jesteś w ciąży- zasugerowała Monika.
-Myślisz?- zapytała, popijając kawę.
-Nie wiem, tak sobie pomyślałam, a kiedy powinnaś dostać okres?
-Ja wiem, cztery, może pięć dni temu, ale to się zawsze może zdażyć- Julia próbowała sobie tłumaczyć, że jednak nie jest w ciąży.
-Mam pomysł, jak tylko wypiję kawę to pójdę do apteki po testy, a ty przypilnujesz chłopców.
-Ok- zgodziła się Julia.
Jak tylko Monika skończyła swoją kawę, poszła do pobliskiej apteki i po 10 minutach wróciła z trzema opakowaniami testów. Dała je Julii, a ona poszła je zrobić. Po kilku minutach Monika usłyszała z łazienki płacz. Zapukała i uchyliła drzwi. Zobaczyła Julię, która płacze. Były to łzy szczęścia. Julia była w ciąży i była bardzo szczęśliwa. Obie koleżanki poszły do salonu. Monika postanowiła, że poczeka z nią na przyjazd Krzyśka. Nie chciała też przerywać zabawy swojemu synowi. Około 19 Krzysiek wrócił z pracy. Był trochę zaskocz widokiem Moniki. Gdy już zjadł, poszedł do salonu, gdzie siedziały roześmiane koleżanki. Kiedy Krzysiek usiadł na kanapie, Julia poszła do szafki, gdzie schowała testy, przyniosła je do pokoju i podała Krzyśkowi. Jej partner popatrzył na nią i się wzruszył.  Nie sądził, że jeszcze będzie miał dzieci. Był bardzo szczęśliwy. Przytulił swoją ukochaną. Monika zaczęła się po mału zbierać. Pożegnała się z Krzyśkiem i Julią, jeszcze raz im pogratulowała i pojechała ze swoim synem do domu. Krzysiek i Julia posiedzieli do późna, ciesząc się tym, że spodziewają się dziecka.

Pół roku później
Ten wieczór był bardzo ważny dla Krzyśka. Postanowił oświadczyć się Julii. Zawiózł syna do Moniki, a potem zabrał Julię do włoskiej restauracji. Julia domyśliła się o co chodzi, ale nie chciała psuć mu tej przyjemności. W trakcie kolacji, Krzysiek wyjął z kieszeni marynarki pierścionek zaręczynowy i oświadczył się jej. Ona się zgodziła. Uściskała go mocno i Krzysiek założył jej pierścionek na palca. Po kolacji wrócili do domu.
Na drugi dzień wydali przyjęcie z okazji ich zaręczyn dla przyjaciół. Każdy im gratulował. Tosiek był szczęśliwy, że będzie miał nową mamę i rodzeństwo.

4 miesiące później
Julia pewnego rana obudziła się z bulami. Okazało się, że rodzi. Krzysiek szybko się uszykował. Pomógł uszykować się również swojej narzeczonej. Zadzwonił do Moniki, żeby przyjechała do Tośka, a oni jak najszybciej udali się do szpitala. Tak naprawdę to Julia z Krzyśkiem nie wiedzieli, czy będą mieli córkę, czy syna, bo nie chcieli wiedzieć. Chcieli mieć niespodziankę. Krzysztof był cały czas przy Julii. W końcu po sześciu godzinach porodu na świat przyszła córka Julii i Krzysztofa. Postanowili, że dadzą jej na imię Tosia. Szczęśliwa mama wzięła małą na ręce. Bardzo się cieszyła. Potem podała ją szczęśliwemu ojcu. Krzysiek się wzruszył. Potem zabrali Julię z sali porodowej do spokojniejszej sali. Miała szczęście, bo byli sami. Julia karmiła małą, gdy w sali pojawiła się Monika z Tośkiem. Krzysiek podszedł do Julii i jak zobaczył swoją siostrę to zaczął skakać z radości.
-Jak ma na imię?- zapytał przeszczęśliwy Tosiek.
-Antosia- Julia uśmiechnęła się do niego. -Mogę wziąć ją na ręcę?
-No jasne, tylko usiądź.
Julia podała ostrożnie córeczkę Tośkowi. Braciszek uśmiechnął się do siostrzyczki, ona najwyraźniej polubiła swojego brata, bo też się uśmiechnęła. Gdy Tosiek się nacieszył swoją młodszą siostrzyczką, podał ją ojcu. Cała trójka była szczęśliwa. Monika zostawiła rodzinę i wróciła do domu. Tosiek i Krzysiek zostali z Julią i małą Tosią. Byli zadowoleni, że mają siebie. Siedzieli tak długo, że pielęgniarka musiała ich wyganiać, ale oni nie chcieli zostawiać ich samych. No ale w końcu ulegli i wrócili do domu.

Trzy miesiące później
Odkąd Julia wyszła z mało Antosią ze szpitala trwały wielkie przygotowania do ślubu Julii i Krzyśka oraz chrztu małej Antosi. Julia jak i Krzysiek byli zalatani. Całe szczęście Monika bardzo im pomagała. Była z Julią wybrać sukienkę, pilnowała ich dzieci gdy oni załatwiali salę, kościół i tego typu szczegóły.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. Krzysiek rano pojechał do swojego świadka, którym był Mikołaj, z kolei do Julii przyjechała świadkowa, czyli Monika razem z Arturem, który był chrzestnym Tosi i Frankiem oraz chrzestna, którą była Ola. No i rodzice Julii. Najpierw pomogli uszykować się Julii, a potem uszykowali małą.
Około 15 po Julię przyjechał Krzysiek razem z Mikołajem. Gdy wszedł, zobaczył piękną Julię w długiej, malinowej sukience. Pocałował ją i wręczył bukiet. Rodzice Julii udzielili im błogosławieństwa i pojechali do kościoła. Świadkowie razem z parą młodą pojechali jednym samochodem, a chrzestni z Antosią i Frankiem. Około 16 byli pod kościołem. Zaczęła się piękna msza ślubna, połączona z chrzcinami małej Antosi. Julia, Krzysiek, rodzice Julii i nawet Monika byli wzruszeni. Po mszy goście udali się na salę. Tam odbyła się zabawa do białego rana. Mała Tosia dała się nawet pobawić rodzicom. O północy odbyły się tradycyjne oczepiny. Jako, że Julia nie miała welonu, rzucała bukietem, który złapała Ola. Muszkę Krzyśka złapał Jacek. Potem państwo młodzi pokroili tort. Do rana trwały tańce. W niedzielę o 13 odbyły się poprawiny. Po tym wszystkim zmęczone małżeństwo razem ze zmęczonym dziećmi wrócili do swojego mieszkania. Byli szczęśliwi, że mogą być razem.

Po sześciu miesiącach od ślubu kupili sobie dom na obrzeżach Wrocławia. Razem tworzą szczęśliwą rodzinę. Krzysiek jest szczęśliwy, że ma tak wspaniałą żonę, Julia, że ma wspaniałego męża. Oboje się cieszą, że mają takie wspaniałe dzieci, a Tosiek się cieszy, że ma oboje rodziców i małą siostrzyczkę. Mała Tosia z kolei widać, że cieszy się jak jej rodzice i brat są przy niej.
I żyli długo i szczęśliwie. Koniec.

Myliłam się na początku. Jednak można napisać miniaturkę ze szczęśliwym zakończeniem. I jak? Podoba się wam?

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

10000+

Jestem szczęśliwa. Jest już ponad 10000 wyświetleń. Dziękuję wszystkim za to, że czytacie mojego bloga.
Pozdrawiam,
Karola

Miniaturka pt. "To takie przykre, kiedy najbliższe osoby odchodzą"

-Tosiek!- Krzysiek  ucieszył się na widok swojego syna. Tosiek rzucił mu się na ramiona, gdy zobaczył jak jego tata wychodzi z komendy. Obaj byli szczęśliwi, że mogą się zobaczyć po takim czasie rozłąki. Julia stała oparta o taksówkę, która przywiozła ich z lotniska. Jako jedyna nie okazywała radości. Owszem była zadowolona, że udało jej się odbić Tośka, ale to co stało się w Anglii, to nie był powód do radości.  Krzysiek z Tośkiem cały czas się obściskiwali chyba z 15 minut. Przed komendą pojawiła się również Monika. Zobaczyła swoją przyjaciółkę, która stała przy aucie i była jakaś smutna. 
-Julia, stało się coś?
-Tak, Dorota jest w szpitalu- odparła Julia.
-Ale jak to? Dlaczego?- Monika nie kryła zdziwienia.
-Sorry Monika, ale nie chce o tym mówić. Mamy jutro z Krzyśkiem lot do Londynu.
-A Krzysiek już wie?
-Nie i nie wiem jak mu to powiedzieć- Julia była bardzo zdenerwowana tym wszystkim. Monika postanowiła, że nie będzie wypytywać o szczegóły. Pewnie i tak się w końcu dowie. Pożegnała się z koleżanką, wsiadła do swojego auta i pojechała do domu.
Krzysiek z Tośkiem w końcu się sobą nacieszyli. Krzysiek podszedł do Julii i podał jej rękę oraz szepnął "Dzięki". Prawniczka uśmiechnęła się od niechcenia. Kobieta zapłaciła za taksówkę, po czym wsiedli do auta Krzyśka. Zaprosił ją do siebie na kawę. Julia nie protestowała. Musiała mu powiedzieć o tym co się wydarzyło w Anglii, ale nadal nie wiedziała czy powinna, ale w końcu Krzysiek był mężem Doroty. Kobieta całą drogę o tym myślała, a Tosiek z kolei opowiadał o wszystkim swojemu tacie. Po 20 minutach byli na miejscu. Krzysiek wyciągnął z bagażnika rzeczy Tośka i poszli razem do jego mieszkania. Sześciolatek pierwsze co zrobił, to rzucił się na swoje łóżko. Był wtedy najszczęśliwszym dzieckiem. Cieszył się, że widzi swój pokój, pełen zabawek, a nie to co w Anglii- pokój bez żadnych zabawek, tylko jedna szafa na ubrania i łóżko. Kiedy sobie odpoczął, Krzysiek zawołał go na kolację. Tosiek zjadł z apetytem, to co przygotował mu tata, a potem poszedł szybko spać. Julia z Krzyśkiem poszli do salonu, gdzie zaczęli rozmawiać. Najpierw Julia opowiadała jak to wszystko wyglądało, żeby jak najpóźniej powiedzieć Krzyśkowi o najważniejszym. W końcu doszła do najważniejszego, wzięła głęboki oddech, zarzuciła swoją czarną grzywkę do, która jej opadła i w końcu wydusiła to z siebie, chociaż było trudno.
-Ten Dablić, gdy zobaczył policję bardzo się wściekł i pobił mocno Dorotę. Później na dodatek jeden z policjantów chcąc uspokoić tego mężczyznę, mierzył do niego z broni. On mu ją wytrącił i ona wystrzeliła. Niestety trafiła Dorotę. Dorota w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Niewiadomo, czy przeżyje. I pomyślałam sobie, że dobrze by było, gdybyś tam jutro razem ze mną poleciał. Mam już nawet bilety. Lot jest o 9- skończyła. Krzysiek wpatrywał się w Julię i nie mógł uwierzyć w to, co powiedziała prawniczka. Zaniemówił. Po chwili się odezwał
-Nie rozmawiałaś później z lekarzami? Nie wiesz co z Dorotą?- zapytał zszokowany.
-Wiem, że miała liczne obrażenia głowy i narządów wewnętrznych i kulka trafiła ją blisko serca, ale nic więcej mi niewiadomo.
Krzysiek nie wiedział co robić. Był w takim szoku, że już nic do niego nie docierało. Nawet krzyk Tośka z jego pokoju, któremu przyśnił się koszmar. Julia postanowiła, że pójdzie do chłopca, a Krzyśkowi pozwoli wszystko przemyśleć. Gdy już uspokoiła syna swojego klienta, wróciła do pokoju. Krzysiek ścielił sofę w salonie. Julia była zdziwiona, co on robi. Po chwili powiedział, że chce, żeby Julia tutaj nocowała, bo jest późno. Julia się zgodziła. I tak mieli w końcu jutro lecieć do Londynu. Krzysiek przyniósł jej rzeczy z samochodu. Chciał, żeby Julia spała u niego w sypialni, ale ona postanowiła spać na sofie. Oboje powiedzieli sobie "Dobranoc" i poszli spać. Krzysiek nie mógł jakoś zasnąć. Cały czas myślał o Dorocie. To jednak nadal była jego żona i cały czas czuł, że ją kocha. A co jeśli ona umrze? Jeśli jej więcej nie zobaczę? Jej długich włosów, jej uśmiechu na twarzy? Co ja powiem Tośkowi, gdy jego mama umrze? Te myśli cały czas chodziły mu po głowie. Kochał Dorotę bez względu na wszystko. Kochał ją i już. Nie liczyło się dla niego, że porwała mu dziecko. W końcu mógł stracić osobę, dla której kiedyś był, a właściwie jest w stanie zrobić wszystko. Teraz, gdy ważyły się losy bliskiej mu osoby, zrozumiał jak bardzo ją kocha i jest w stanie wybaczyć jej to wszystko. Gdy tak leżał i myślał, zasnął wreszcie.
Obudził go telefon. Była 7 rano. Zaczął pakować swoją walizkę. Julia również  wstała i zaczęła się szykować. Krzysiek obudził swojego syna, którego miał zawieźć do Moniki. Powiadomił ją o wszystkim telefonicznie. O 8 zostawili Tośka z Arturem, a Monika zawiozła ich na lotnisko. O 9 wylecieli w dwugodzinną podróż samolotem. O 10 czasu Angielskiego byli na miejscu. Odebrali swoje walizki i pojechali taksówką do hotelu. Gdy chwilę odpoczęli, pojechali do szpitala, gdzie leżała Dorota. Jako że Julia znała lepiej angielski dowiedziała się, w której sali jest Dorota i w jakim jest stanie. Nie było z nią najlepiej, ale była przytomna. Lekarz pozwolił wejść tylko jednej osobie. Krzysiek założył fartuch i wszedł do sali.


Podczas czytania tej części proponuje posłuchać tej piosenki. 

Dorota była podpięta do różnych aparatur, które monitorowały jej stan. Gdy Krzysiek przyszedł akurat nie spała, tylko wpatrywała się w sufit. Gdy usłyszała otwierające się drzwi i zobaczyła w nich Krzyśka, była zdziwiona, że ją chciał odwiedzić. Po tym co mu zrobiła, nie spodziewała się, że Krzysiek przyjedzie do Anglii. Mężczyzna podszedł bliżej niej, przysunął sobie krzesełko i usiadł przy niej. Złapał ją za rękę. Dorota była cały czas w szoku, że jej mąż jest przy niej, po tym jak go zraniła.
-Krzysiek, przepraszam cię- powiedziała słabym głosem. Krzysiek nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął do niej. 
-Kocham cię- szepnął. 
-Krzysiek, ja umieram- powiedziała ze łzami w oczach.
-Dorota, nie mów tak nawet- Krzysiek równie uronił łzę. To, co mówiła jego żona było przykre. 
-Ja jestem co raz słabsza. Mój organizm, on tego nie wytrzyma. Nie widziałeś w jakim stanie zostałam tu przywieziona. Lekarze nie dawali mi żadnych szans- Dorota cały czas płakała. 
-Jesteś silną kobietą, dasz radę- Krzysiek cały czas próbował ratować sytuację, ale powoli i do niego dochodziło, że Dorota jest w takim stanie, że tego nie przeżyje. Wiedział, że straci najważniejszą osobę w jego życiu. Próbował jednak odsunąć od siebie tę myśl, ale mu to nie wychodziło. 
-Krzysiek, ja naprawdę umieram. Pamiętaj, wychowaj Tośka tak, żeby nigdy niczego mu nie brakowało. Troszcz się o niego. Ja będę nad wami czuwać. Kocham was obu- powiedziała i zaczęła powoli zamykać oczy. Na monitorze pojawiła się prosta kreska. Lekarze wbiegli, aby reanimować Dorotę, ale to nic nie dało. Ona umarła. Lekarz dał Krzyśkowi list, który napisała Dorota i poprosiła go o wręczenie jeśli umrze. Krzysiek był w szoku. Mimo, że tak go zraniła, on nie mógł zrozumieć, dlaczego umarła. Usiadł na krześle i zaczął płakać. Julia chciała go przytulić, ale on się odsunął. Nie chciał, żeby jakaś kobieta go przytulała. Chciał się przytulić teraz do Doroty. Był zrozpaczony. Zastanawiał się, jak teraz powie to Tośkowi. 
Trzy dni później w Polsce odbył się pogrzeb Doroty. Tosiek bardzo źle to znosił, z resztą tak samo jak Krzysiek. Stali przytuleni do siebie. Na pogrzebie była również mama Doroty, która nie umiała pogodzić się z faktem, że jej córka nie żyje. Zjawili się również Kownaccy. Oni też nie wierzyli w to, co się stało. Dla każdego to był szok. Była taka młoda. Zostawiła syna i męża. Po ceremonii pogrzebowej najbliżsi udali się na obiad. Byli bardzo przygnębieni. Po obiedzie wszyscy rozeszli się do domów. Krzysiek z Tośkiem zmęczeni, położyli się spać. 
Po tygodniu Krzysiek wrócił do pracy. Po służbie udał się wraz z synem na grób swojej żony. Kupili znicz oraz kwiatki. Po modlili się, zapalili lampkę położyli bukiecik, a na koniec Tosiek powiedział "Kocham Cię Mamo" i się rozpłakał. Krzysiek przytulił syna. Nie mógł patrzeć jak cierpi z powodu straty mamy. Postanowił, że zawiezie go do Moniki. Chciał pobyć trochę sam. 
Na drugi dzień Monika zjawiła się w pracy z myślą, że Krzysiek już jest na komendzie, ale się myliła. Gdy tylko się przebrała, wzięła telefon do ręki i zaczęła do niego dzwonić. Przez to nie zjawiła się na odprawie. Wysocki wpadł wściekły na nią, ale jeszcze bardziej się wściekł, gdy nie było tam Krzyśka. 
-Gdzie Zapała? - tak krzyknął, że Monika się przestraszyła. 
-Próbuję się do niego dodzwonić odkąd przyszłam tutaj. Zostawił wczoraj u mnie syna  i nie wiem, co się dzieje- powiedziała. 
-Bierz Drawską i jedźcie tam we dwie- rozkazał. Monika się posłuchała.
Po 15 minutach policjantki dotarły na miejsce. Poszły obie, bo Monika nie wiedziała, czego może spodziewać się na miejscu. Drzwi do mieszkania były otwarte, co ją bardzo zaintrygowało. Weszły ostrożnie, odbezpieczając broń, ale po chwili ją schowany, bo zobaczyły Krzyśka z podciętymi żyłami. Leżał tak od dobrych kilku godzin. Policjantki powiadomiły o wszystkim dyżurnego. Dyżurny powiedział, że odpowiednie osoby zjawią się za pół godziny. W tym czasie Emilia i Monika rozejrzały się po mieszkaniu w poszukiwaniu jakiejś wiadomości od Krzyśka. Emilka znalazła kopertę na stole w kuchni. Była podpisana "Monika Kownacka". Monika od razu wyciągnęła zawartość koperty i przeczytała list, który w niej był. 
"Monika, 
Ja nie mogę żyć bez Doroty, za bardzo ją kochałem. Musiałem to zrobić. Za bardzo mi jej brakowało, mimo tego co zrobiła. Nie mogłem patrzeć, jak mój syn cierpi. Za bardzo to bolało. Przekaż Tośkowi, że bardzo go kocham i będziemy z Dorotą nad nim czuwać. Dziękuję Ci za wspólną pracę, za to że byłaś dla mnie zawsze wsparciem w trudnych chwilach. Byłaś najlepszą przyjaciółką, jaką spotkałem. Moja ostatnia prośbą do ciebie, to chcę, abyś razem z Arturem ubiegała się w sądzie o prawo do opieki nad Tośkiem. Nikomu tak nie ufam jak Tobie i wiem, że mojemu synowi będzie u Was  dobrze. 
Żegnam na zawsze, 
Krzysztof Zapała"
Monika nic nie powiedziała, tylko się popłakała. Emilka podeszła do niej i ją przytuliła. Monika nie wierzyła, że właśnie straciła przyjaciela, z którym spędziła tak dużo czasu, mówiła mu o wszystkim. Pamiętała ich pierwszy wspólny patrol, gdy się w ogóle nie znali, a potem jak z tygodnia na tydzień stawał się jej bliższym przyjacielem. Był dla niej kimś ważnym zaraz po Arturze i Franku. Wiedziała, że musi się postarać o to, aby to oni byli jego prawnymi opiekunami, a nie mama Doroty, bo ona z pewnością też będzie chciała. Gdy przyjechały  odpowiednie służby, które zabezpieczyły wszystko, przygnębiona policjantki wróciły na komendę. Wysocki pozwolił im pojechać do domu po wypełnieniu raportów. 
14.00, dom Moniki
Monika wróciła do domu z płaczem. Nikogo jeszcze nie było, więc miała czas, aby to wszystko przemyśleć. 
O 15.00 Artur wrócił do domu. Był zdziwiony widokiem swojej żony. 
-Myślałem, że jesteś jeszcze w pracy- powiedział i pocałował Monikę. Monika spojrzała na Artura i powiedziała z rozpaczą, że Krzysiek nie żyje. Artur ją przytulił i wziął na siebie przekazanie tego Tośkowi. O 16 pojechał po chłopców do swojej mamy. Gdy tylko przyjechali, zawołali Tośka na rozmowę. Tosiek usiadł obok Moniki, a Artur z drugiej strony Tośka i zaczęła się długa rozmowa. Tosiek bardzo płakał, że stracił oboje rodziców. Monika go przytulała, pocieszała, ale to nic nie dawało. W końcu udało jej się go uspokoić i położyć spać. Franek bardzo współczuł koledze. 
Dwa dni później odbył się pogrzeb Krzyśka. Pochowali go obok jego żony. Tosiek bardzo płakał. Musiał drugi raz przez to samo przechodzić. Stał razem z Kownackimi i swoją babcią. Nie mógł się pogodzić z tym co się stało.
Miesiąc później 
Tosiek od pogrzebu ojca miesiąc spędził w ośrodku opiekuńczym dopóki nie wyznaczyli prawnego opiekunka. 
Właśnie dzisiaj odbyła się rozprawa, na której miało się rozstrzygnąć, kto będzie prawnym opiekunem Tośka. Tak jak to przewidzieli, teściowa Krzyśka również ubiegała się o prawa do Tośka. Ostatecznie wygrali Kownaccy. Byli szczęśliwi, że mogli spełnić prośbę Krzyśka. Byli pewni, że stworzą mu dom, w którym będzie czuć się bezpiecznie. 
Chłopiec codziennie odwiedza grób swoich rodziców razem z Kownackimi. Monika załatwiła mu wizyty u psychologa, które bardzo pomagają. Monika i Artur zdają sobie sprawę, że nie zastąpią mu rodziców w stu procentach, ale mają nadzieję, że Tosiek będzie im ufał. Franek cieszy się, że Tosiek mieszka z nimi. Obaj się ze sobą bardzo zżyli. Monika czuje, że będą szczęśliwą rodziną. 














piątek, 14 sierpnia 2015

Informacja

Przepraszam, że nie dodaje opowiadań na tego bloga, ale brakuje mi weny. Ale mogę wam zdradzić, że po mału powstaje miniaturka. Nie wiem, kiedy ją opublikuję, ale napisanie zajmie mi sporo czasu.
Pozdrawiam,
Karola
Ps. Jeśli macie jakieś pomysły na dalszy ciąg opowiadania to piszcie w komentarzu

niedziela, 9 sierpnia 2015

14. "Przykro mi, ale pana syn nie żyje"

Był chłodny dzień. Krzysiek jak zwykle rano wstał i szykował się do pracy. Julia jeszcze spała. Nie chciał jej budzić, dlatego cicho wyszedł z mieszkania i udał się na komendę. W biurze czekała na niego już Monika. Była w wyjątkowo dobrym humorze. Uśmiechała się, nuciła coś pod nosem.
-Hej Monika. Co ty taka szczęśliwa? Przecież wczoraj nasza koleżanka popełniła samobójstwo. Nie rozumiem twojego humoru- Krzysiek cały czas był przygnębiony wczorajszymi wydarzeniami.
-Wiesz co? Wczoraj odebrałam telefon z fundacji i powiedzieli, że mają połowę kwoty, która jest potrzebna na operację Franka.
-To teraz rozumiem twoje szczęście- uśmiechnął się Krzysiek, jednak dyżurny wszystko popsuł.
-00 dla 06.
-Szóstka, zgłaszam się- odpowiedziała Monika.
-Jedźcie na Kościuszki, w okolice bloku numer 4- gdy oboje to usłyszeli, nie mogli uwierzyć. Krzysiek szybko chwycił za swoją radiostację.
-Co się tam stało?- Krzysiek się zagotował.
-Doszło tam do postrzelenia dziecka i kobiety- powiadomił ich Jacek- Oboje żyją, ale są w ciężkim stanie i nie wiadomo czy przeżyją, ale trzeba przepytać świadków.
-Dobra, przyjęłam. Jedziemy tam- powiedziała Monika.
-A w jakim szpitalu są?- zapytał Krzysiek.
-Krzysiek, ja wiem, że ty tam mieszkasz, ale to nie musi oznaczać, że to akurat Tosiek i Julia- dyżurny próbował go uspokoić.
-Jak dla mnie to nie przypadek. W jakim szpitalu są?- zapytał co raz bardziej zdenerwowany.
-Na Wiśniowej- powiedział zrezygnowany Jacek- Jak chcecie, to możecie tam podjechać potem. Bez odbioru.
Monika i Krzysiek po chwili chwycili za swoje kamizelki oraz radiostacje i udali się na miejsce. Krzysiek całą drogę dzwonił na przemian do Julii i Tośka. Żadne z nich nie odbierało. Monika próbowała go uspokoić i wymyślić jakieś wytłumaczenie, ale Krzysiek za żadne skarby nie chciał jej słuchać. W końcu dotarli na miejsce. Wszędzie było pełno ludzi. Do Krzyśka podeszła jedna z jego sąsiadek.
-Panie Krzysztofie, ja widziałam, kto został postrzelony. To pana dziewczyna i syn- powiedziała. Krzysiek, jak to usłyszał, załamał się. Nie mógł w to uwierzyć. Jego narzeczona i syn walczą teraz o życie. Bał się bardzo. Monika widziała, że nie będzie z niego żadnego pożytku. Postanowiła, że poprosi dyżurnego o to, by jakiś patrol przyjechał i ich zastąpił. Po kilku minutach przyjechał drugi zespół i to on prowadził przesłuchanie świadków, a Monika i Krzysiek pojechali do szpitala na Wiśniową. Krzysiek próbował ją pospieszać, ale Monika musiała zachować zimną krew. Nie mogła bez powodu wjechać na czerwonym na skrzyżowaniu. 
Po dwudziestu minutach byli na miejscu. Krzysiek jak poparzony wysiadł z auta i pobiegł szybko do środka. Podbiegł do rejestracji i wypytał o wszystko, a następnie podbiegł pod salę operacyjną, gdzie operowali Julię. W sali obok z kolei trwała operacja Tośka. 
Monika nareszcie do niego dołączyła. Krzysiek siedział na krzesełku i miał spuszczoną głowę.
-Krzysiek, wszystko się ułoży- powiedziała Monika, obejmując kolegę po przyjacielsku.
-Co się ułoży? Oboje są operowani i nawet nie wiadomo, czy przeżyją- policjant bardzo to przeżywał. W końcu dwa, a nawet trzy jego najdroższe skarby mogą stracić życie. Po godzinie wyszedł lekarz z sali, gdzie operowana była Julia.
-Co z moją narzeczoną?- zapytał, gdy tylko go ujrzał.
-Udało nam się uratować i ją, i dziecko- poinformował go lekarz.
-A wiadomo, co z Tośkiem?
-Przykro mi, ale nie wiem. Trzeba czekać, aż skończy się jego operacja, ale chłopiec ma słabszy organizm i jest z nim gorzej- powiedział lekarz. 
-A mogę iść teraz do narzeczonej?
-Oczywiście.
-A czy jak skończy się operacja, to mnie ktoś powiadomi?
-Tak proszę pana.
Monika i Krzysiek poszli do sali, gdzie leżała Julia. Spała. Krzysiek przysunął sobie krzesełko i usiadł. Złapał ją za rękę i czuł ulgę, że jego ukochana przeżyła. Jednak cały czas martwił się o swojego ukochanego syna. Monika próbowała go jakoś pocieszyć, ale nie umiała. Po godzinie przyszedł do sali lekarz, który operował Tośka.
-Pan jest ojcem Tośka?
-Tak, to ja. Co z moim synem?
-Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby uratować pańskiego syna, ale jego organizm był na tyle słaby, że nie wytrzymał. Przykro mi, ale pana syn nie żyje- powiadomił go lekarz i wyszedł, żeby Krzysiek oswoił się z tą myślą. Monika widziała w jakim stanie jest Krzysiek. Chciała go jakoś wesprzeć, ale on ją wyprosił z sali. Tak długo siedział i płakał aż w końcu zasnął. Po chwili poczuł, że ktoś go dotyka, ale nie miał siły otworzyć oczu.
-Krzysiek- powiedział ktoś cicho. Krzyśkowi nie chciało się otwierać oczu.
-Krzysiek- powtórzył ktoś głośniej- Ty masz gorączkę?- Krzysiek w końcu otworzył oczy i zobaczył, że leży obok Julii, a ona trzymała dłoń na jego rozgrzanym czole.
-Julia?- po chwili zaczęło mu świtać w głowie, co tak na prawdę się stało, że to był tylko koszmar, że nie było żadnego postrzelenia.
-A kto? Ty jesteś cały rozpalony- powiedziała Julia i podniosła się po termometr. Przyniosła mu termometr i zmierzyła temperaturę. Gdy zobaczyła na termometrze 39 stopni, poszła do kuchni po tabletkę i szklankę wody. Przyniosła mu i podała. Krzysiek połknął tabletkę i podał szklankę narzeczonej.
-Dzięki, miałem okropny sen. Śniło mi się, że ktoś do was strzelał i Tosiek nie przeżył- mówił roztrzęsiony.
-Spokojnie. Tosiek śpi u siebie w pokoju, a ja cały czas leżałam obok ciebie, ale jak się obudziłam i zobaczyłam cię takiego czerwonego- uśmiechnęła się.
-Julia, sądzę, że lepiej będzie, jak pójdziesz do salonu.
-A nie będzie ci mnie brakować?
-No trochę, ale dziecko jest teraz najważniejsze- uśmiechnął się do niej. Chciał ją pocałować, ale wolał się powstrzymać. Julia udała się w stronę, ale po chwili się i zatrzymała.
-Chwila, dlaczego ja mam spać w salonie?- zapytała z żartem.
-Jak chcesz to mogę ja pójść- powiedział i zaczął się podnosić z łóżka.
-Przecież wiesz, że żartowałam- Julia puściła mu oczko i całusa i poszła do salonu. Oboje szybko usnęli i spali tak do rana.

No to skończyłam. Kolejne opowiadanie zacznę pisać, jak skończę pisać wpis na bloga o Monice i o siostrach.