-Halo, Kownacka, jesteście tam?- zapytał komendant, bo Monika nic nie odpowiadała.
-Tak, jestem- zeszła w końcu na ziemię- Ale to my mamy jechać na komendę i się przebrać, czy jak?
-Możecie jechać tak ubrani jak jesteście od razu na miejsce, tylko żebyście mieli rękawiczki i jakiś notes, no i legitymację
-No, ale panie komendancie, to jest robota kryminalnych- Monika jak zwykle się wkurzała, że wszystkie obowiązki spadają na nich.
-Monika, ja o tym wiem, ale chcę, abyście wy tam pojechali. Na prawdę nie chcę nikomu innemu tego powierzać, a wam ufam. Mogę na was liczyć?
-No dobrze panie komendancie, wezmę Krzyśka i tam pojedziemy- Monika się zgodziła.
-Dziękuję wam- powiedział Wysocki i się rozłączył. Monika poszła do salonu i poprosiła Krzyśka na rozmowę. Gdy porozmawiali na ten temat, przeprosili Julię i Artura i pojechali do domu Emilii.
***
Całą drogę jechali w milczeniu. Każdemu chodziły myśli po głowie, dlaczego Emilia to zrobiła. Gdy dotarli na miejsce, przed blokiem czekała na nich roztrzęsiona siostra Emilii.
-Sierżant sztabowa Monika Kownacka, starszy posterunkowy Krzysztof- przedstawili się i okazali jej swoje legitymacje ze względu na to, że nie byli w mundurach.
-Dzień dobry, dziękuję, że tak szybko przyjechaliście. Nazywam się Dominika Drawska- przedstawiła się i pokazała policjantom, gdzie mają iść- Umówiłyśmy się dzisiaj z siostrą, że zrobimy sobie babski wieczór. Gdy przyszłam, nie otwierała. Myślałam, że została dłużej w pracy, więc postanowiłam, że na nią poczekam- tłumaczyła, ale tak szybko, że trudno było ją zrozumieć. Do tego jeszcze płakała.
-Miała pani klucze do mieszkania siostry?- zapytał Krzysiek.
-Tak, otworzyłam i zobaczyłam jak leży na ziemi- Monika widząc stan siostry swojej koleżanki przytuliła ją.
-Spokojnie pani Dominiko, ale czemu pani na pogotowie nie zadzwoniła?- zdziwiła się Monika. Zwykle ludzie w takich przypadkach dzwonią najpierw na pogotowie, a później to lekarze wzywają policję.
-Ja, ja jestem lekarzem sądowym. Nie potrzebowałam karetki- mówiła zapłakana. Gdy weszli do mieszkania Emilii zobaczyli ją, leżącą na podłodze. Była sina, krew już zdążyła zaschnąć.
-Dotykała coś pani?- zapytał Krzysiek.
-Nie było czego. Gdy weszłam do mieszkania to już tak wyglądała. Nie wiem jak długo leżała, ale na pewno ponad 3 godziny. Zastanawia mnie tylko dlaczego ona to zrobiła- usiadła na tapczanie i wytarła łzy. Krzysiek w tym czasie rozglądał się po mieszkaniu Emilki. Gdy wszedł do kuchni, zobaczył dwie koperty. Jedna była podpisana Aleksandra Wysocka, a druga Mikołaj Białach. Wziął obie koperty i zaniósł je Monice. Monika na niego popatrzyła ze zdziwieniem.
-Trzeba będzie im to pokazać- powiedziała.
-Ale dzisiaj?- Krzysiek nie był zadowolony, że tak wspaniały wieczór muszą spędzać pracując.
-A kiedy? Ja idę zadzwonić do Julii, poprosić ją, aby zawiozła Artura i Franka do domu, a ty zadzwoń do Mikołaja, czy jest w domu.
-Ok- powiedział i posłuchał się koleżanki. Gdy skończył rozmawiać zadzwonił jeszcze po odpowiednie osoby, aby zabezpieczyli ciało Emilii. Było im dziwnie się zajmować tą całą sprawą. Krzysiek miał z nią wczoraj pracować, a dziś stoi nad jej ciałem. Ten widok nie był przyjemny, ale musiał go znieść. Dlaczego ona to zrobiła? Odpowiedzi na to pytanie było mnóstwo, ale i tak nie pasowały mu do Emilki. Przecież była z niej taka fajna koleżanka. Zawsze uśmiechnięta, nigdy na nic nie narzekała. Ale co spowodowało, że postanowiła ze sobą skończyć? Przecież to do niej nie podobne. Cały czas o niej myślał.
-Krzysiek- powiedziała Monika, ale on był myślami gdzie indziej- Krzysiek- powtórzyła tym razem głośniej.
-Co jest?
-Słuchałeś mnie, co do ciebie mówiłam?- zapytała zezłoszczona, że będzie musiała drugi raz to samo powtarzać.
-Nie, zamyśliłem się.
-Ja też nie mogę w to uwierzyć, ale skup się. Pytałam się czy Mikołaj jest w domu?
-Nie, u Oli w szpitalu- odpowiedział.
-Czyli jedziemy do szpitala- Monika poszła zabrać wszystkie rzeczy i najważniejsze listy. Pożegnali się z siostrą swojej koleżanki i udali się na spotkanie z Mikołajem i Olą. Gdy dotarli na miejsce, najpierw poszli zapytać się lekarza, czy mogą porozmawiać z Olą. Lekarz wyraził zgodę i poszli do jej sali. Mikołaj siedział zapatrzony w Olę, a Ola spała. Przywitali się z Mikołajem i obudzili Olę. Ola była zaskoczona widokiem Moniki i Krzyśka, bo była 23.30.
-Cześć, co tu robicie?- przetarła oczy i spojrzała na znajomych.
-Przyszliśmy wam coś pokazać- Krzysiek podał im koperty, które znaleźli w domu Emilii.
-Co to jest?- była zaskoczona.
-To jest od Emilii- powiedziała Monika.
-To się nawet nie pofatygowała, żeby nam powiedzieć osobiście- Ola była złośliwa, ale nie wiedziała jeszcze o najważniejszym.
-Krzysiek znalazł to u niej w mieszkaniu, gdy pojechaliśmy po telefonie twojego ojca- Monika owijała wszystko w bawełnę. Chciała jak najpóźniej powiedzieć o samobójstwie koleżanki.
-Ale po co ojciec Oli kazał wam jechać do mieszkania Emilki- zapytał Mikołaj.
-Bo dyżurny odebrał zawiadomienie od jej siostry, że leży martwa w mieszkaniu- w końcu Monika przełamała lody.
-Ale zabił ją ktoś?- Ola nie wierzyła w to co usłyszała. Mimo, że nie czuła do niej sympatii to i tak nigdy nie życzyła jej śmierci, nawet po tym incydencie w szpitalu.
-Popełniła samobójstwo- powiedział Krzysiek.
-Samobójstwo?!- Mikołaj i Ola zapytali równocześnie.
-Ale dlaczego?- dodała po chwili kobieta.
-Nie wiemy. Może te listy to odpowiedź na to pytanie- zasugerowała Monika. Ola otworzyła pierwsza swój list i go odczytała na głos, mimo tego, że Monika uprzedziła ją, że nie musi im tego czytać. Droga Olu!
Nie będę się rozpisywać. Po prostu chcę Cię przeprosić. Zrobiłam coś strasznego. To ja chciałam, żeby Cię porwano, a potem zabito. Dlaczego? Nie wiem, po prostu przez zazdrość. To jest nie do wybaczenia. Nie mogłabym pracować, wiedząc, że córka komendanta prawie zginęła i to przeze mnie. Prędzej czy później i tak by się to wydało, dlatego wolałam się zabić.
Przepraszam za wszystko
Emilia
Gdy Ola przeczytała list, nie mogła w to uwierzyć. Z resztą jak każdy.
-Więc to Emilii wina- wypowiedziała to na głos, chociaż nie miała takiego zamiaru.
-Jestem ciekaw, co mi miała do powiedzenia- Mikołaj otworzył kopertę z listem, ale on już nie czytał go na głos. List do Mikołaja brzmiał następująco
Drogi Mikołaju
Kochałam się w Tobie, lecz Ty wolałeś inną. Z tego wszystkiego posunęłam się do porwania Oli. Nie chciałam, aby facet, którego kocham był z inną. Nikt mi tego nie wybaczy. Przepraszam za wszystko. Za to, że tak cierpiałeś, gdy Ola została porwana. Nie mogę sobie wybaczyć, że to przeze mnie. Przepraszam jeszcze raz. Bądź z Olą szczęśliwy.
Przepraszam,
Emilia
-Ona mnie kochała- powiedział cicho.
-Ale dlaczego popełniła samobójstwo?- zapytała Ola- Przecież to nie było konieczne- była w szoku.
-Nie wiemy, ale na nas już czas. Jest już po północy, musimy wracać do swoich rodzin. Damy wam znać co i jak.
-Monika, a mogłabyś nas powiadomić, kiedy pogrzeb?- zapytała Ola.
-Jasne, ale pewnie i tak nie będziesz mogła uczestniczyć- słusznie zauważył Krzysiek.
-Wiem, ale chciałabym wiedzieć.
-Przekażemy ci Ola- powiedziała Monika. Krzysiek i Monika pożegnali się ze znajomymi i wyszli z sali.
-Co o tym sądzisz?- zapytał Monikę kolega.
-Nie wiem, jak mogła być na tyle głupia, żeby zlecać porwanie i zabójstwo, ale nie musiała popełniać samobójstwa. Dla mnie to zawsze najgorsze wyjście z sytuacji.
-Załamała się tym wszystkim. Jakoś się jej nie dziwię- dalej komentowali.
-Ale ty też byś popełnił samobójstwo, dlatego że zleciłeś porwanie i zabójstwo?- Monika wsiadła do samochodu.
-No nie- Krzysiek wsiadł do auta. Monika odwiozła Krzyśka do domu i pojechała do siebie.
***
Krzysiek wszedł do mieszkania. Julia spała słodko na kanapie w salonie. Tosiek spał w swoim pokoju. Policjant popatrzył na swoją narzeczoną. Wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni. Kobieta nawet się nie obudziła. Krzysiek ją nakrył i położył się obok niej. Nagle Julia się przekręciła tak, że leżała twarzą do Krzyśka. Położyła na niego rękę i zapytała cicho
-Już wróciłeś?
-Tak skarbie- odpowiedział szeptem- Śpij kochana- pogłaskał ją po jej pięknych, gęstych, czarnych włosach. Po chwili spali oboje.
No to skończyłam. I jak? Zaskoczeni?
Kolejny rozdział już, albo dopiero za tydzień. Przepraszam, jeśli są jakieś błędy.
Pozdrawiam,
Karola